kamera on-line

Kronika, reportaże, artykuły z fotografiami » Rok 2016 » Rekolekcje Pompejańskie 24-27.10.2016

 

Bóg zaprasza na kawę i… za nią płaci, czyli refleksje po-rekolekcyjne z Brennej AD 2016.

Hbr 8, 12 oraz 10, 17

„Ponieważ ulituję się nad ich nieprawością i nie wspomnę więcej na ich grzechy.”

oraz

„A grzechów ich oraz ich nieprawości więcej już wspominać nie będę.”

 

            Lidia poprosiła mnie abym napisał taki „reportaż” - refleksje z Rekolekcji  Pompejańskich w Brennej k/Skoczowa, które odbyły się w dniach 24-27 października 2016 roku. Każde rekolekcje mogą być ważne, jedyne, niepowtarzalne czy… ot, tak po prostu „przelecieć” między palcami. Nawet te, na które się gdzieś pojechało, czy też te, które się odbywają w naszej parafii. To zależy wyłącznie od nas…! Czy przyjdziemy na kawę z Panem Bogiem i z Nim „posiedzimy”, czy też wypijemy ją pośpiesznie jak w jakimś dworcowym barze… czekając na „jakiś pociąg”.

 

            Na Rekolekcjach Pompejańskich z ADS-u byłem pierwszy raz. Było monastyczne milczenie, były śpiewy, rozmowy i modlitwa nowenną pompejańską, i post, były też nauki, była kawa, na którą zaprosił sam Pan Bóg i przede wszystkim było SŁOWO, i była… wspólnota ludzi. Oczywiście, że nie były to rekolekcje o kawie… ale przy kawie i o miłosierdziu Bożym. Trudno wyobrazić sobie, że z kimś, z kim jesteśmy np. skłóceni, do kogo mamy uraz – tak sobie idziemy na kawę. Trudno też sobie wyobrazić, że i my zapraszamy kogoś z nami skłóconego na taka kawę. Tym bardziej, iż sami często kroczymy przez życie tak pochylonymi, że nie widzimy zastawionego i przygotowanego dla nas stolika z dymiącym napojem.

            Od wyprostowania naszej „postawy” i „łamania” schematów rozpoczęły się nasze rekolekcje zgodnie z duchem czytań liturgicznych przeznaczonych na ten dzień tj. 24 października 2016 roku (Ef 4,32-5,8; Ps 1; Łk 13,10-17). I od cytatów z Listu św. Pawła do Hebrajczyków – przytoczonych na wstępie – rozpoczęło się nasze „wyprostowywanie” na Łaskę Bożą, które to zapoczątkował prowadzący rekolekcje ks. dr Przemysław Sawa - Dyrektor Szkoły Ewangelizacji Cyryl i Metody w Bielsku Białej – poprzez uświadomienie nam, sobie, że wszyscy jesteśmy Dziećmi Bożymi…, którym darowano grzech.

            Pytanie czy w ciągu tych czterech dni udało się kogoś „wyprostować”? Mogłoby być uzasadnione, gdybyśmy to my prostowali, ale przecież dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych – o czym przekonaliśmy się uważnie słuchając Ewangelię z dnia rozpoczęcia rekolekcji. Jako potwierdzenie i dowód stanowią (liczne) świadectwa, które każde na swój sposób i swoim językiem, mówiły o „podniesieniu” się do godności dziecka Bożego, o uświadomieniu sobie, że miłosierny Bóg  - On sam – już nie pamięta naszych grzechów i stajemy w „nowej  rzeczywistości”.

            I nigdy nie jest za późno, aby się wyprostować. Świadectwo Ireny na zakończenie tych  ćwiczeń duchowych było tego przykładem. Czasem całe życie możemy iść obok i nie widzieć Tego, który idzie przy nas. Widziałem – słyszałem - w głosie Ireny taki – entuzjazm, tak jak by to ona sama stanęła przed „pustym grobem” Jezusa i… zobaczyła, że on jest naprawdę pusty! I wynikającą z tego pełną konsekwencją!

 

            Ale było też jeszcze coś innego… wspólnota ludzi. Pomiędzy kilkudziesięciu osobami – uczestnikami, mimo krótkotrwałego wspólnego pobytu w jednym obiekcie, tworzy się zawsze jakaś „bliskość międzyludzka”. Pomijając fakt, iż „cementem” zawsze jest żywy Jezus w Eucharystii, to wspólne cele, a przede wszystkim wspólna modlitwa  jakoś łączy ze sobą ludzi i czasem oddziałuje na przyszłość. Takim dodatkowym spoiwem - czynnikiem był też post. O chlebie i wodzie. Objęto nim wszystkich i wszystkie sprawy rekolekcjonistów. A nawet przedłożono go na czas bliżej nieokreślony.  Bowiem, z różnych przyczyn nie wszyscy mogli uczestniczyć w takiej formie i w tym samym czasie w poście, ale obiecano sobie, że po powrocie do swoich domów owe „wyrzeczenie” zostanie uzupełnione jednodniowym umartwieniem w postaci nie oglądania telewizji przez osoby, które nie włączyły się do postu pokarmowego.  Czyż już taka postawa nie jest dowodem na „wyprostowanie się”?!

            Może waga i kolejność – czyli program tych rekolekcji – w tej refleksji jest pomieszany. I o rzeczach ważnych piszę na końcu i wydawać by się mogło, że niejako mniej im poświęcam uwagi, to jednak trzymam się kolejności w mojej pamięci i faktów, które mi się „zapisywały”. Nie wyobrażam sobie rekolekcji bez Pisma św. I tak było tym razem.

            Na spotkanie ze Słowem Bożym , po krótkim wprowadzeniu, udawaliśmy się ze specjalnie przygotowanymi na tę okazję kartkami z fragmentami Ewangelii, po których była niewielka „czysta przestrzeń” na własne myśli.... Modlitwa ta – czyli spotkanie – odbywało się w formie LECTIO DIVINA przy – albo lepiej trafniej ująwszy – w ciszy.

 

            I jak na rekolekcje przystało była też ewangelizacja. I to dwukierunkowa!  W czasie modlitwy uwielbienia prowadzonej przez członków Szkoły Ewangelizacji Cyryl i Metody, kiedy to zostaliśmy „poddani” ewangelizacji i zapoznaliśmy się, „uczestniczyliśmy” - trwaliśmy w takiej modlitwie. To bezpośrednio po jej zakończeniu w trakcie składania podziękowań moderatorom i prowadzącym tę modlitwę sami również przeprowadziliśmy taką małą inicjatywę apostolską obdarowując różańcami i materiałami o Nowennie Pompejańskiej i o ADS-ie.

 

            Wracając do kawy, to oczywiste jest, że kawę serwował personel domu rekolekcyjnego i… ale poza zwykłą małą lub dużą „czarna” była też ta „niebiańska” - serwowana była przez kogoś Innego. On – Bóg nas zaprosił i wszystko przygotował. Byliśmy pod „opieką” rekolekcjonisty, z którego modlitwy, wiedzy i jego daru korzystaliśmy… Może, tak na marginesie – chociaż nie lubię ich zapisywać  - to przy takiej okazji warto podziękować Bogu za nasz Kościół Katolicki. Myśmy nie studiowali teologii, nie mamy święceń kapłańskich, nawet nie budowaliśmy tego domu rekolekcyjnego a korzystaliśmy, korzystamy i być może będziemy dalej korzystali z jego dobrodziejstw.

 

            Siedząc w domu i pijąc kolejną może już w samotności kawę warto może się zastanowić ile mamy powodów do wdzięczności...

 

Andrzej Ziółkowski