kamera on-line

Świadectwa » Lekarze…orzekli, że to cud! - świadectwo Wiesławy z mazowieckiego

 

Lekarze…orzekli, że to cud!

Urodziłam się 3 maja w Święto Matki Boskiej Królowej Polski, więc siłą rzeczy zawsze uciekałam się w modlitwach do swojej patronki. Modlitwa „Pod Twoją obronę ...” towarzyszyła mi od wczesnej młodości. Dwa lata temu  zawierzyłam siebie i dzieci Niepokalanemu Sercu Maryi na Jasnej Górze, a następnie poznałam Nowennę Pompejańską   i odmówiłam ją sześciokrotnie  w  różnych intencjach.

Nowenna w różnych intencjach

 Wiele też działo się  tym okresie w mojej rodzinie. Pięć lat temu po trzyletniej chorobie zmarł na nowotwór mój mąż. Był wspaniałym, szlachetnym człowiekiem. Moja mama, mówiła o nim „anioł nie człowiek”. Wychowywaliśmy dwoje adoptowanych dzieci, które dobrze pamiętały dom dziecka, w momencie adopcji miały 4 i 5 lat. Bardzo przeżyły śmierć kochanego tatusia, co odbiło się na dalszym ich życiu. Syn nie radził sobie w szkole średniej. W drugiej klasie technikum przeniosłam go do podobnej szkoły, ale z niższym poziomem nauczania. Tu okazało się, że nieźle sobie radzi, ale w trzeciej klasie zaczęły się wagary. Opuszczał tak dużo lekcji, że na półrocze był niesklasyfikowany z 6 przedmiotów. Dopiero kiedy zrobił prawo jazdy obiecał, że jeśli będzie mógł jeździć do szkoły samochodem, to nie będzie już wagarował. Słowa dotrzymał . W czwartej klasie został wzorowym uczniem ze średnią „cztery”. To owoc modlitwy pompejańskiej. Prawie zdał  maturę - zabrakło mu 1 punktu z matematyki, będzie zdawał poprawkę .Myśli o studiach, a  niedawno moim marzeniem było, żeby choć udało mu się skończyć tę szkołę. Nauczyciele pytają skąd tak ogromna przemiana?..., ja wiem, że to zasługa  nowenny i całkowitego zawierzenia Niepokalanemu Sercu Maryi .  Mama zachorowała na udar mózgu , ale wyszła z tego  bardzo dobrze. A, ja trwam nieustannie w nowennie.

Dwa procent szans na przeżycie

W czerwcu  ubiegłego roku mój starszy brat  poważnie zachorował. W głowie pękł duży tętniak. Lekarze dawali mu tylko 2 % szans na przeżycie. Brat był cały czas nieprzytomny, zatem nie wykonano operacji ale zainstalowano mu dreny odciągające krew i płyny limfatyczne oraz  spiralkę zabezpieczającą tętniaka. Po odzyskaniu przytomności  brat wszystkich poznawał, mógł też  poruszać rękami i nogami. Cieszyliśmy się, że wszystko jest na dobrej drodze. Niestety pojawiły się  infekcje, które go bardzo osłabiały i pogorszyły stan zdrowia. Po dwóch miesiącach  został wypisany ze szpitala  do domu. Był wówczas leżący i w pampersie. Kontakt z nim był  ograniczony. W tym czasie, poza nowenną pompejańską,  podjęłyśmy z mamą post o chlebie i wodzie w środy i w soboty. Od tego momentu   zaczął błyskawicznie dochodzić do siebie. Wstawał do toalety, samodzielnie  mył się i golił. Okazało się, że nie jest mu  już potrzebna rehabilitacja. Lekarze byli tak zaskoczeni  jego dobrą kondycją, orzekli, że to cud. Już jesienią pod jego nadzorem ekipa remontowa przeprowadziła u nich zaplanowany remont, a w listopadzie obchodzili z żoną 30-lecie ślubu. Z radością patrzyliśmy jak z zoną tańczyli na przyjęciu.

Podziękowanie i dalsza prośba

            Oczywiście byliśmy kilkakrotnie Matce Najświętszej podziękować za wysłuchanie próśb. Na Jasnej Górze odprawiona została msza jubileuszowa.

Od momentu zawierzenia siebie i rodziny Niepokalanemu Sercu Maryi  i nowenny bardzo korzystnie rozwiązały mi się pewne sprawy związane z finansami, choć nawet o to nie prosiłam. Bardzo dziękuję Matce Najświętszej za opiekę, którą czuję na co dzień.

Mam obecnie problem z córką, która wyjechała z chłopakiem poznanym przez internet za granicę. Proszę o modlitwę w jej intencji.

oddana Maryi Wiesława z mazowieckiego

4.08.2014