kamera on-line
Świadectwa » Rok 2014 » Lekarze…orzekli, że to cud! - świadectwo Wiesławy z mazowieckiego
Lekarze…orzekli, że to cud!
Urodziłam się 3 maja w Święto Matki Boskiej Królowej Polski, więc siłą rzeczy zawsze uciekałam się w modlitwach do swojej patronki. Modlitwa „Pod Twoją obronę ...” towarzyszyła mi od wczesnej młodości. Dwa lata temu zawierzyłam siebie i dzieci Niepokalanemu Sercu Maryi na Jasnej Górze, a następnie poznałam Nowennę Pompejańską i odmówiłam ją sześciokrotnie w różnych intencjach.
Nowenna w różnych intencjach
Wiele też działo się tym okresie w mojej rodzinie. Pięć lat temu po trzyletniej chorobie zmarł na nowotwór mój mąż. Był wspaniałym, szlachetnym człowiekiem. Moja mama, mówiła o nim „anioł nie człowiek”. Wychowywaliśmy dwoje adoptowanych dzieci, które dobrze pamiętały dom dziecka, w momencie adopcji miały 4 i 5 lat. Bardzo przeżyły śmierć kochanego tatusia, co odbiło się na dalszym ich życiu. Syn nie radził sobie w szkole średniej. W drugiej klasie technikum przeniosłam go do podobnej szkoły, ale z niższym poziomem nauczania. Tu okazało się, że nieźle sobie radzi, ale w trzeciej klasie zaczęły się wagary. Opuszczał tak dużo lekcji, że na półrocze był niesklasyfikowany z 6 przedmiotów. Dopiero kiedy zrobił prawo jazdy obiecał, że jeśli będzie mógł jeździć do szkoły samochodem, to nie będzie już wagarował. Słowa dotrzymał . W czwartej klasie został wzorowym uczniem ze średnią „cztery”. To owoc modlitwy pompejańskiej. Prawie zdał maturę - zabrakło mu 1 punktu z matematyki, będzie zdawał poprawkę .Myśli o studiach, a niedawno moim marzeniem było, żeby choć udało mu się skończyć tę szkołę. Nauczyciele pytają skąd tak ogromna przemiana?..., ja wiem, że to zasługa nowenny i całkowitego zawierzenia Niepokalanemu Sercu Maryi . Mama zachorowała na udar mózgu , ale wyszła z tego bardzo dobrze. A, ja trwam nieustannie w nowennie.
Dwa procent szans na przeżycie
W czerwcu ubiegłego roku mój starszy brat poważnie zachorował. W głowie pękł duży tętniak. Lekarze dawali mu tylko 2 % szans na przeżycie. Brat był cały czas nieprzytomny, zatem nie wykonano operacji ale zainstalowano mu dreny odciągające krew i płyny limfatyczne oraz spiralkę zabezpieczającą tętniaka. Po odzyskaniu przytomności brat wszystkich poznawał, mógł też poruszać rękami i nogami. Cieszyliśmy się, że wszystko jest na dobrej drodze. Niestety pojawiły się infekcje, które go bardzo osłabiały i pogorszyły stan zdrowia. Po dwóch miesiącach został wypisany ze szpitala do domu. Był wówczas leżący i w pampersie. Kontakt z nim był ograniczony. W tym czasie, poza nowenną pompejańską, podjęłyśmy z mamą post o chlebie i wodzie w środy i w soboty. Od tego momentu zaczął błyskawicznie dochodzić do siebie. Wstawał do toalety, samodzielnie mył się i golił. Okazało się, że nie jest mu już potrzebna rehabilitacja. Lekarze byli tak zaskoczeni jego dobrą kondycją, orzekli, że to cud. Już jesienią pod jego nadzorem ekipa remontowa przeprowadziła u nich zaplanowany remont, a w listopadzie obchodzili z żoną 30-lecie ślubu. Z radością patrzyliśmy jak z zoną tańczyli na przyjęciu.
Podziękowanie i dalsza prośba
Oczywiście byliśmy kilkakrotnie Matce Najświętszej podziękować za wysłuchanie próśb. Na Jasnej Górze odprawiona została msza jubileuszowa.
Od momentu zawierzenia siebie i rodziny Niepokalanemu Sercu Maryi i nowenny bardzo korzystnie rozwiązały mi się pewne sprawy związane z finansami, choć nawet o to nie prosiłam. Bardzo dziękuję Matce Najświętszej za opiekę, którą czuję na co dzień.
Mam obecnie problem z córką, która wyjechała z chłopakiem poznanym przez internet za granicę. Proszę o modlitwę w jej intencji.
oddana Maryi Wiesława z mazowieckiego
4.08.2014