kamera on-line

Świadectwa » Dziękuję Królowo Różańca Świętego - świadectwo Anny babci Jasia

 

Dziękuję Królowo Różańca Świętego

O Nowennie Pompejańskiej usłyszałam, po raz pierwszy dość dawno, może 3 lata przed zaistniałym faktem, od mojego kolegi, z którym współpracowałam, a który dość często „wrzuca” mi różne nowinki religijne. Byłam w Pompejach i bardzo fascynuje mnie to miejsce, więc zainteresowałam się, o co chodzi w tej modlitwie.

Kolega przesłał mi mailem historię tej modlitwy i wyjaśnił krótko jej zasadę. wspomniał, że jest to odmawianie wszystkich części Różańca w ciągu jednego dnia z zachowaniem podziału 2x27 dni. Pierwsze 27 dni to część błagalna, a druga dziękczynna plus Różaniec.

Ja w zasadzie od dawna starałam się odmówić przynajmniej 1 część Różańca, a przynajmniej małą ‘dziesiątkę’. Kiedy usłyszałam o takim „maratonie” – stwierdziłam „to nie dla mnie” i dałam sobie spokój na dłuższy czas. Ale kolega był wytrwały. zrobił ksero „zasad” i jeszcze je foliował, żebym nie zniszczyła. Ja zaś wsadziłam tę sztywną karteczkę pomiędzy moją kolekcję świętych obrazków i tak minął kolejny czas. Dość długi.

Aż… pewnego dnia zadzwonił mój syn i bardzo zaniepokojony przekazał mi informację, że synek który ma się urodzić będzie miał wadę serduszka. dobra wiadomość w tym wszystkim była taka, że wadę tę można wyleczyć, jeśli uda się natychmiastowa operacja. Ważne były czynności poprzedzające poród, żeby dziecko nie udusiło w pierwszej dobie.

Ta informacja była dla nas wszystkich ogromnym szokiem. Do rozwiązania zostało 3,5 miesiąca. Dziecko było bezpieczne jedynie w łonie matki. Wada ta nie przeszkadzała w życiu płodowym, bo krew mogła się mieszać, bo dziecko było dotleniane przez matkę.

Zaczął się dla nas bardzo bardzo trudny okres. Przypomniałam sobie o Nowennie. Kilka razy zaczynałam, ale wytrwałam jedynie 1-3 dni i przerywałam z różnych przyczyn.

Wreszcie zbliżał się termin porodu. Wszyscy byliśmy coraz bardziej niespokojni. Ja zamieszkałam u syna, aby opiekować się ich starszą córeczką, bo ich życie w sumie ograniczało się do bardzo częstych wizyt w Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu i przygotowaniu do porodu. Wada okazała się bardzo niebezpieczna i w zasadzie żyliśmy „nie oddychając”, żeby nie wywoływać tematu. Syn z nerwów zablokował się, że nie mógł chodzić, ani siedzieć, ani leżeć, aż w końcu zabrało go pogotowie z podejrzeniem zawału.

Zaczęłam się modlić.

Otworzyłam kalendarz, policzyłam pierwsze 27 dni, potem następne 27. Pomodliłam się do ducha Świętego, aby pomógł mi skupić się na modlitwie i wytrwać. Pomogło. Wyciszyłam się, a mój skromny drewniany Różaniec calutki czas trzymałam w lewej dłoni, bo prawą czasami musiałam coś zrobić.

Modlitwę zaczynałam rano, za 15 minut szósta, razem z radiem Maryja. przy śniadaniu, które przygotowywałam moim dzieciom zaczynała się pierwsza część Różańca. Potem odwoziłam wnuczkę do szkoły i wracałam mając dużo wolnego czasu. To był czas kolejnych modlitw. Z mojej głowy zniknęły seriale, telewizja. Był spokój, modlitwa, skupienie. To mnie wyciszyło i dawało pewność z Królową Różańca Świętego „wszystko będzie dobrze”.

Jaś urodził się 1 lutego po bardzo trudnym porodzie i komplikacjach. Udała się nowatorska metoda wszczepienia balonika w serduszko, aby zablokować zarastanie jakiegoś otworu.

Konieczna była natychmiastowa operacja. dziecko godzinę po porodzie zostało przewiezione do Centrum i  tam Jasia monitorowały maszyny przez trzy tygodnie, bo były gorsze przypadki, aż zaczął słabnąć. Operacja trwała prawie 18 godzin i była jedną z krótszych niż w podobnych przypadkach. Tuż przed operacją zakończyłam część błagalną, wydawało mi się tak po ludzku, że powinnam jeszcze prosić, ale zastosowałam się do zasady. tak musiało być.

I wiesz, każda godzina przynosiła jakieś maleńkie nadzieje, że będzie dobrze. Stan Jasia był na tyle dobry, że wcześniej wypisano go do domu. Nie byłam już potrzebna u syna. Oni potrzebowali ogromnego wyciszenia i nacieszenia się sobą. wyjechałam, ale modlitwa nadal trwała. codzienny telefon przynosił dobre, coraz lepsze wieści.

A  ja dziękowałam Królowej Różańca Świętego z całego serca i z ogromną radością i z takim zapałem, że wydawało mi się że 4 części Różańca, ponieważ odmawiałam również część Światła, to za mało. Aż przyszedł 27 dzień, a w 28 dniu powstała ogromna pustka. Co dalej. zatrzymałam się. Zabrakło tekstu z „twardej karteczki”.

Wróciła rzeczywistość: praca, dom, obowiązki – nie zawsze starczało czasu, ale i tak pozostało „przyzwyczajenie”. Cieszę się, że bardzo często udaje mi się utrzymać rytm 4 części Różańca. Wtedy mój dzień jest spełniony.

A mój Jaś, to śliczny, zdrowy i mądry chłopczyk. Pierwszego lutego skończy 2 latka. Jest bardzo radosny i świetnie  się rozwija. w najbliższą niedzielę (2 lutego 2014 r.) będzie miał „dopełnienie” chrztu św., bo był chrzczony z wody. To dla naszej rodziny szczególny dzień. Dziękuję Królowo Różańca Świętego, niech Bóg będzie uwielbiony!

                                                                                  Anna S. babcia Jasia

29.01.2014