kamera on-line

Świadectwa » Rok 2012 » Świadectwo Anny z Rudzicy

 
Szczęść Boże.
Mam na imię Anna. Mieszkam w Rudzicy. Chcę dać świadectwo uzdrowień przez Matkę Boską Pompejańską. 
W czerwcu ubiegłego roku pojechałam do mojej siostry i ona mówi mi, że córka drugiej siostry jest bardzo chora i żaden szpital w Bielsku-Białej nie chce jej przyjąć Był to piątek, bardzo się tym martwiłam i rozmyślałam jakby siostrzenicy pomóc, nie mam żadnych znajomości z lekarzami. Wieczorem zaczęłam modlić się do Ducha Świętego aby natchnął mnie albo ją jakąś myślą. W sobotę było w Kalnej nabożeństwo do MB Fatimskiej, więc pojechałam z mężem i gorąco prosiłam św. Antoniego, żeby znalazł jaką pomoc dla siostrzenicy, jaki szpital czy klinikę gdzie by ją zoperowali i pomogli żyć. W poniedziałek przyjechała do mnie koleżanka Zosia i przywiozła mi Nowennę Pompejańską o której nigdy nie słyszałam, a ja jej opowiedziałam o chorobie siostrzenicy. W tym samym dniu zaczęłam się modlić nowenną a na drugi dzień skserowałam nowennę i zawiozłam siostrzenicy. Dałam mówiąc żeby się modliła i będzie dobrze. Za dwa dni siostrzenica dzwoni do mnie i prosi żebym przyjechała, więc zaraz pojechałam a ona mi oddaje nowennę i twierdzi że nie ma siły żeby się modlić 3 różańce dziennie, prosząc mnie o modlitwę. Ja jej powiedziałam, że modlę się już od poniedziałku a nowennę jej zostawiam i proszę żeby modliła się ile da rady jak już będzie silniejsza. W tym samym dniu przyjechała jej znajoma i dała jej nr telefonu do kliniki w Katowicach; nawet pomogła się jej tam dostać na badania. Za dwa tygodnie siostrzenica dostała zawiadomienie o przyjęciu jej do kliniki. W ostatnim dniu odmawiania części błagalnej nowenny siostrzenica miała przez 7 godzin operację usunięcia guza z 7 narządów w brzuchu. Po dwóch dniach siostrzenica stwierdziła, że czuje się lepiej niż przed operacją Wyszła z kliniki w dobrym stanie i coraz więcej przybiera na wadze, gdyż w czasie choroby bardzo schudła. Do teraz jeździ do kontroli, ale czuje się dobrze. W tym samym czasie, kiedy miałam jeszcze 10 dni do końca nowenny przyjechała znajoma z Wisły i prosiła o modlitwę dla jej 8 letniej wnuczki, u której stwierdzono raka krtani. Dałam jej więc Nowennę Pompejańska i mówiłam żeby się modliła, bo ja jeszcze modlę się za siostrzenicę. Po trzech dniach znowu przyjechała i oddaje mi nowennę, a ja nieświadoma zaczynam burczeć na nią „co z niej za babcia, że nie chce modlić się o zdrowie wnuczki, tym bardziej, że jej malutka siostra urodziła się z zespołem Downa, a ona nic nie mówi tylko zaczyna płakać. Trochę zdziwiona jej zachowaniem, mówię jej że moja siostrzenica przez modlitwę została uleczona. Ona płacząc mówi, że nie umie modlić się na różańcu. nawet przez myśl by mi nie przeszło, że 60-letnia kobieta nie umie różańca. Poszłam do sypialni gdzie mam różne książki z modlitwami i różańce i dałam jej różaniec i książkę „Różaniec z papieżem Janem Pawłem II„ i jeden różaniec pomodliłam się z nią. Po tygodniu zadzwoniła, że modli się, a wnuczka jest już po operacji, a potem brała różową chemię po której zupełnie wyłysiała.
Po przystąpieniu do I Komunii bardzo szybko jej stan się poprawił i dziś jest zdrowa. Wierze, że Matka Boska Pompejańska zadziałała w obu przypadkach.