kamera on-line

Kronika, reportaże, artykuły z fotografiami » Rok 2010 » Przygody z różańcem - GN 13.10.2010

 

Przygody z różańcem

 
Skoczów. – Październikowy czas różańcowych nabożeństw się kończy, ale nie kończy się wcale niezwykła wartość i moc tej modlitwy – przypominają animatorzy nowenny pompejańskiej. Zawsze drugiego dnia miesiąca w kaplicy św. Jana Sarkandra na Kaplicówce gromadzą się na nabożeństwie pompejańskim. Najbliższe już 2 listopada. 
 
W październiku zakończyła się część błagalna nowenny pompejańskiej, odmawianej tu przed obrazem Królowej Różańca Świętego już od 27 miesięcy. W listopadzie rozpocznie się kolejna część: dziękczynna. Co miesiąc przybywają ludzie z różnych stron, a Eucharystię koncelebruje zawsze przynajmniej kilku kapłanów.
          Maria Polok z Simoradza nie opuściła żadnego z nabożeństw. Często prowadzi modlitwę, przygotowuje rozważania, czytania. –Modlitwa różańcowa dodaje mi siły i wiary w siebie. Jestem spokojna i wyciszona, bo wiem, że w każdej trudnej chwili mogę poprosić o pomoc. Moją modlitwę ofiaruję za kapłanów. Modlę się też za ludzi oddalonych od Boga. Wciąż spotykam ludzi chorych, którzy potrzebują pomocy. Za nich odmawiam kolejne nowenny. Bez modlitwy różańcowej czułabym się opuszczona i samotna. Chciałabym, żeby wszyscy przekonali się, jak wiele szczęścia daje ona w rodzinach – w miejsce narzekania i poczucia, że coś się nie udaje. Modliłam się o pokój w rodzinie, w której był alkohol, i dziś jest tam zgoda – mówi pani Maria. 
     Nowenna pompejańska, zwana też nowenną nie do odparcia, zgodnie z objawieniem przekazanym w 1884 r. w Pompei cudownie uzdrowionej Fortunatynie Agrelli, polega na codziennym odmawianiu 15 tajemnic Różańca św. wraz z modlitwą do Matki Boskiej Pompejańskiej przez 54 dni. Tyle trwa potrójna nowenna błagalna i potrójna dziękczynna. 
 
Spotkanie na Malcie
     – Wyruszyliśmy niedawno na Maltę na pielgrzymkę śladami św. Pawła – opowiada Lidia Wajdzik, animatorka nowenny. – Przy jednym z zamkniętych kościołów znalazłam maleńką kapliczkę stałej adoracji Najświętszego Sakramentu. Tam spotkałam miejscową kobietę, która przyszła z dzieckiem. Podobnie jak ja modliła się z różańcem w ręku. Próbowałam ją zapytać, jak długo otwarta jest ta kaplica. Na Malcie trudno znaleźć język, którym można się porozumieć. A nam po rosyjsku i angielsku udało się całkiem nieźle. Bernadeta zaprosiła mnie do swojego domu i poznałam całą rodzinę: jej mamę – szafarkę Najświętszego Sakramentu w kościele, męża i dwanaścioro dzieci. Cała rodzina należy do wspólnoty neokatechumenalnej. Rozmawialiśmy o różańcu i okazało się, że nie znają nowenny pompejańskiej. 
     Lidia miała ze sobą tylko foldery po polsku i poświęcony nowennie egzemplarz miesięcznika „Cuda i łaski”. Przetłumaczyła niektóre zawarte tam świadectwa. Cała rodzina bardzo zainteresowała się nowenną. – Już po powrocie przesłałam im materiały w języku angielskim, piszemy do siebie, bo postanowili się zająć krzewieniem tej modlitwy na Malcie. I wciąż myślę o tym, że połączyła nas w tamtej kaplicy modlitwa różańcowa. I dzięki temu znów przybędzie modlitwy i łask – dodaje Lidia Wajdzik.
 
Na ratunek 
     Marta i Arkadiusz Franczakowie z Bielska-Białej trafili na nowennę przed rokiem. We wrześniu na Kaplicówce Marta mówiła o owocach tej modlitwy. 
     – Rok temu, w czasie przypadkowego prześwietlenia płuc u mojej mamy zostały wykryte zmiany kostne. Po konsultacjach uznano, że trzeba zbadać próbkę kości. Mama czekała trzy tygodnie na wynik. Telefonicznie otrzymała wiadomość, że jest to nowotwór złośliwy i natychmiast  musi podjąć leczenie. Kiedy dotarła do szpitala, okazało się jednak, że nigdzie nie można znaleźć dokumentu z wynikami badań, które jej wcześniej odczytywano. Wszyscy zapewniali, że na pewno były, ale nie odnaleziono ich nawet w komputerze. Badania trzeba było wykonać na nowo. Rozpoczęło się nerwowe oczekiwanie – wspomina. 
     Marta, niewiele wcześniej przeglądając gazetę, trafiła na nowennę pompejańską. Zajrzała później na internetową stronę nowenny i następnego dnia zaczęła ją odmawiać w intencji mamy. Kiedy wyniknęła sprawa powtórzenia badań, była już w trakcie, więc poprosiła siostrę, żeby to ona zaczęła nowennę w intencji tego wyniku. Kiedy kończyła część błagalną, nadeszła wiadomość: nowotwór okazał się łagodny, można go wyleczyć. Były przeprosiny za pomyłkę i ulga. I wielka wdzięczność. 
 
Wszyscy prosimy 
        Od tego czasu cała rodzina Marty modli się nowenną. – Po mnie i mojej siostrze modlitwę podjął jej narzeczony – wylicza Marta. – Moja mama odmówiła nowennę w intencji malutkiego Kacperka, u którego stwierdzono po urodzeniu brak słuchu. Nawet wszczepiony aparat słuchowy nie zadziałał, więc lekarze uprzedzali, że gdyby nawet zdarzył się cud i zaczął słyszeć, to i tak będzie to już dziecko opóźnione w rozwoju. Tymczasem Kacper odzyskał słuch i rozwija się bez żadnych opóźnień, nawet wyprzedza rówieśników. 
      Z kolei mąż Marty, zatroskany o sprawy materialne, rozpoczął nowennę, prosząc bardzo konkretnie: o pomoc w zdobyciu pieniędzy na opał na zimę. Wyglądało na to, że trzeba będzie się zadłużyć. Tymczasem dwa dni po skończeniu nowenny jego mama, która niespodziewanie otrzymała spore odszkodowanie, podzieliła się z nim i podarowała mu dokładnie tyle, ile potrzebował. 
     Niedawno koleżanka Marty zaczęła modlić się za swoich rodziców, niezaradnych życiowo, pijących. Po trzech tygodniach zdumiona obserwowała, jak jej ojciec po latach bezczynności zabrał się za załatwianie zaległych spraw, a niepracująca całe życie mama poszła na kurs kasjerek. 
Dziś z różańcem w życie rusza cała ich rodzina, przyjaciele z oazowego kręgu rodzin Domowego Kościoła, znajomi z pracy. 
 
Żyje się inaczej! 
         – To takie namacalne efekty, ale nie one są najważniejsze – zgodnie mówią Marta i Arek. – Chodzi przede wszystkim o to, że najwięcej zmieniło się w naszym życiu duchowym. Mamy te same problemy, co kiedyś, nadal mamy chorą mamę, potrzebujemy kolejnych pieniędzy, a jednak czujemy się szczęśliwsi, silniejsi. Odkryliśmy też, że coraz łatwiej nam znaleźć czas na modlitwę i wcale nie odbywa się to kosztem życia rodzinnego czy snu. Przez Różaniec łatwiej rozpoznać, co pochodzi od Pana Boga. Jeżeli nowenna „nie wychodzi”, wiemy, że wybraliśmy niewłaściwą intencję. 
          Arek jest informatykiem, boryka się w pracy z rozmaitymi awariami, ale wypełnia go inna niż dawniej radość. – Nie potrafię już przestać się modlić – mówi. – Kiedy opowiedziałem znajomym z oazy o nowennie, widziałem w oczach zainteresowanie i zarazem przerażenie, bo wydawało się im, że cały Różaniec codziennie to za trudne zadanie. Przekonali się już, że wcale tak nie jest. 
         Marta i Arek wychowują dwoje maleńkich dzieci. Mateuszek nie ma jeszcze trzech lat, więc niewiele na razie rozumie z tego, o czym mówimy. – Ale kiedy niedawno uklęknęliśmy wieczorem z różańcem w ręku, sam dołączył do nas. To dobry znak – cieszą się oboje.
 
 
Potrzeba nowenny
Lidia Greń-Wajdzik ze Skoczowa, animatorka nowenny pompejańskiej 
– W ciągu ostatnich lat rozprowadziliśmy w Polsce i poza jej granicami dziesiątki tysięcy folderów informacyjnych o nowennie pompejańskiej. Powstała strona internetowa i coraz więcej ludzi wokół nas sięga po nią, dzieli się świadectwami. Wiele osób, które wyprosiły łaski dla siebie i swoich bliskich, teraz przychodzi na Kaplicówkę modlić się za innych. Mamy sporo intencji w księdze naszych nabożeństw i wciąż ich przybywa. Łask także.
 
Tadeusz Kopeć z Cieszyna, animator nowenny pompejańskiej 
– To, co rozpoczęło się u nas w 2002 r., a zwłaszcza od chwili, kiedy w sierpniu 2008 r. podjęliśmy nowennę przed obrazem na Kaplicówce, to fenomen. Kilka lat temu mieliśmy problem ze zdobyciem objaśnienia, jak odmawiać nowennę. Dziś wystarczy wpisać nowennę w wyszukiwarkę i pojawiają się tysiące wpisów na różnych portalach. Najwięcej jest świadectw na osobistych blogach. Widać, jak wielki jest owoc tej modlitwy. W październiku ukazał się polski przekład książki bł. Bartolo Longa „Cuda i łaski Królowej Różańca Świętego w Pompejach”, wydanej właśnie ze względu na rosnące zainteresowanie nowenną.
 
Tekst i zdjęcia Alina Świeży-Sobel
GN Nr 43/961 z 13.10.2010