2 czerwca na ołtarzu w kaplicy św. Jana Sarkandra na Kaplicówce w Skoczowie stanął lekki drewniany krzyż. Jan Paweł II ten krzyż, osiem dni przed śmiercią, trzymał z  trudnością, dotykał go czołem. Jeden ze świadków powiedział: To nie Papież dźwigał krzyż, to krzyż dźwigał Papieża. Ten krzyż splata historie trzech osób. Jana Pawła II, który przytulał się do niego w Wielki Piątek 2005 roku, w czasie ostatniej Drogi Krzyżowej. Pani Janiny Trafalskiej, przykutej do wózka od czasu, gdy w wieku 29 lat wypadła z okna. No i Pana Jezusa. Ten krzyż wyszedł spod dłuta Stanisława Trafalskiego w 1997 roku. Wyrzeźbił go w swoim warsztacie we wsi Stefkowa w Bieszczadach. Wyrzeźbił go nie zmyślą o Janie Pawle II, ale podarował go przykutej do wózka żonie. Krzyż zawisł na ścianie nad jej łóżkiem. Kiedy pielgrzymka z ich gminy wybierała się do Watykanu, Pani Janina wraz z mężem zdjęli krzyż, aby pielgrzymi podarowali go papieżowi. Ten krzyż jest dzisiaj na stale w bocznej nawie kościoła we wsi Kraczkowa pod Rzeszowem. Trudno go tam jednak zastać, ponieważ peregrynuje po całej Polsce. 15 lat temu tu na wzgórzu Kaplicówka z ogromną fascynacją witaliśmy Ojca Świętego Jana Pawła II, dziś padamy na kolana i z wielką gorliwością adorujemy krzyż i rozpiętego na nim Jezusa Chrystusa. Boże dziękujemy Ci za tę łaskę całowania tego krzyża i adorowania go.

Maryjo, Królowo Różańca Świętego, zawsze każdego drugiego dnia miesiąca na tym Świętym Wzgórzu w Skoczowie dajesz nam niebiańskie niespodzianki. Tym razem Twój Syn, przyszedł rozpięty na krzyżu jak struna, aby mogliśmy Go adorować i uwielbiać. 

Dziękujemy Ci Piękna Pani, która urzekasz swoim urokiem i prowadzisz do kontemplacji i uwielbienia Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata.

 

Lidia Greń-Wajdzik ads