kamera on-line
Poezja » Kazimierz Węgrzyn » U KOLAN MATKI
U KOLAN MATKI
do Ciebie Matko!
zawsze biegłem
pełen nadziei
w chwili trwogi
wiedziałem
że
Ty będziesz
stała
by
mnie przywitać
u rozstajnej drogi
przystanią cichą
i
spokojem
i
dobrą radą
w czas zwątpienia
gdy niespokojny ptak
obawy
bije skrzydłami
w dno sumienia
i
gdy
zmęczony
w czułej ciszy
na Twych kolanach
złoży głowę
aby w ramionach
Twej obrony
odzyskać spokój
upragniony
co da mi siłę
by
znów z wiarą
stanąć naprzeciw
złym zamiarom
tych co o Tobie
zapomnieli
i
Cię zranili
szablą krwawą
i
blizną jasną
świecą w mroku
w Twojej zranionej
i
cierpiącej
twarzy
zawsze do Ciebie
Matko biegłem
unosząc
trwożne serce sarny
przed gwizdem kuli
pętlą zdrady
przed bliźnim
który
krwawym tropem
biegł za mną
poprzez Europę
do progu domu
z mściwą dłonią
gdzie Ty czekałaś
z cudu bronią
tarczą opieki
i
nadzieją
w biało -czerwonym
szumie skrzydeł
które płomieniem
życia chwieją
na progu nieba
i
wieczności
i
gdyśmy
włócząc
sens miłości
wbijali krzyże
naszej męki
w Nieludzkiej Ziemi
Zniewolenia
znacząc krzyżami
sens cierpienia
za Waszą
i
za
Naszą
wolność
do Ciebie Matko
dziś powracam
gdy dziejów koło
się obraca
i
toczy się przez
serca nasze
depcząc przykazań
mosty kruche
bośmy skarleli
słabi duchem
i
dziś wracamy
pełni winy
dźwigając w sercu
ciernie drwiny
wbijane
przez obłudę
świata
w
miejscu
naszego
zakłamania
przed Tobą
Matko
klękam z drżeniem prosząc
by
polskie w nas
sumienie
nie było
jak ta szkolna klasa zbiorowym grzechem
porażona
która nieczuła
na krzyk trwogi
obojętnością nas
przeraża
oraz
śmiertelnie
upokarza
gdy
godność
zepchnie
na dno
wstydu
do Ciebie Matko
wciąż powracam
po dobrą radę
w imię prawa
Matko Przedziwna
i
Najmilsza
Roztropna
Można
i
Łaskawa
Arko Przymierza
Domie Złoty
Bramo Niebieska
Łzo Grzeszników Sprawiedliwości
i
Mądrości Pocieszycielko Męczenników
Pani Wyznawców
i
Pokoju
Najczystsza
Matko Chrystusowa
Nadziejo chorych
i
grzeszników
Tyś pierwsza
Polski
jest
Królowa!
do Ciebie Matko!
idę z płaczem
gdy z żalu
serce się kołacze
albo
wysoko dźwiga łzę
pełną radości
bo
już wiem
że
Ty!
ją przyjmiesz
by
z cierpienia
zbudować kładkę
pocieszenia
po której przejdę
bez obawy
w nasze codzienne
trudne sprawy
patrzę za siebie
Matko moja
weź mnie za rękę
czułym gestem
jak dziecko
co zlęknione światem
w matki kolana chowa głowę
a Ona
czułym dobrym słowem suknią opieki je otacza
i ręce kładzie mu na skronie
i
ptaka serca uspokaja
sypiąc nadziei
ziarna łaski
przez swoje
dobre
czułe
dłonie
przytul mnie Matko
gdy pogarda
i
gdy mnie drwina
bliźnich boli
gdy
zaplątany
w cudzych sprawach
nie mogę wyrwać się
z niewoli
bo powróz kłamstwa
i
milczenia
oplata ciasno
krzyk sumienia
i
rzeczywistość
swoją brudną łapę
na moich ustach
ciężko kładzie
i
zmusza przez to
do milczenia
na naszych wargach
zaś
Ojczyzna
zbyt rzadko gości
zapomniana
bo
się wstydzimy
Jej imienia
pośród jarmarku Europy
bo
nam niebieski się i złoty bardziej podoba
aniżeli rana
co się w sztandarze
naszym krwawi
zdradą
i
kłamstwem
zapisana
Matko
powracam
w serce Twoje
pod Ostrą Bramę
w ciszę dworów
i
polskich kresów
szept żarliwy
gdzie
na przedmurzu
Europy
stał naród dumny
i
szczęśliwy
gdy
wśród proporców
łopotało
imię Ojczyzny
bożym głosem
bo sami niosąc
Twoje imię
kierowaliśmy
swoim
losem...
jestem tylko skurczonym knotem
i
naczyniem
gdzie ogień płonie
proszę Matko
o Twą opiekę
która będzie
jak
czujne dłonie
co
osłonią
rozchwiany płomień
i
naczynie ustawią
bezpiecznie
w którym ogień
mojej miłości
będzie płonął
dla Ciebie
wiecznie...