kamera on-line

Świadectwa » Rok 2013 » Różańcem uprosiłam pełnię życia, które gasło

 

Świadectwo - Różańcem uprosiłam pełnię życia, które gasło.

 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica …

Maryja była bliska mojemu sercu już od dziecka. Było wiele sytuacji w moim życiu, kiedy byłam pewna, że Maryja mi pomogła. Z różańcem nie rozstawałam się prawie nigdy, ale z Nowenną Pompejańską spotkałam się niedawno.

W 2009 roku, w lipcu, moja wnuczka zachorowała na białaczkę. Zaczęła się walka o życie i zdrowie, i szturm modlitwy do nieba. Wszyscy moi znajomi, księża, siostry Służebniczki, prosiliśmy Pana Boga o zdrowie dla wnuczki. W grudniu, w Boże Narodzenie, nastąpił kryzys; wnuczka przestała jeść i chodzić, gasła. Jej smutne oczy – nie zapomnę tego widoku do śmierci. Od stycznia musiałam zająć miejsce przy jej łóżku w szpitalu. I wtedy w „Gościu Niedzielnym” przeczytałam o Nowennie Pompejańskiej. Zaczęłam gorąco się modlić; skoro jest to modlitwa nie do odparcia, to będę błagała.

Wnuczka powoli wracała do zdrowia, 11. lutego wyszła ze szpitala. W listopadzie 2011 roku zakończyła leczenie, tzw. chemię. Obecnie jest zdrowa i pełna życia, jakby chciała nadrobić czas, zabrany przez chorobę. Modli się też na różańcu. Tak, różańcem uprosiłam pełnię życia, które gasło.

Dziękuję Ci, Maryjo, za tę łaskę, dziękuję za te rekolekcje, które przeżyłam przy łóżku chorej wnuczki. Dziękuję za całe moje życie od dziecka, aż po dzień dzisiejszy. Dziękuję, dziękuję i przepraszam za moją oziębłość i upadki.

wdzięczna babcia Stasia

Moje życie

 A moje życie? Z mężem jesteśmy razem od 36 lat. Mamy dwu dorosłych synów, którzy mają już swoje rodziny. Mąż od początku miał skłonności do alkoholu, ale ja miałam nadzieję, że się zmieni. Były momenty w naszym życiu, że nie pił, że się starał. Jest bardzo dobrym, pracowitym człowiekiem, nigdy nie ubliżał, nie przepijał wszystkiego, ale sam siebie bardzo niszczył. Myślałam, że przestanie pić, gdy zachorowała wnuczka, że „odda” ten nałóg, ale, niestety, było coraz gorzej. Mąż wszystkie radości i problemy „zapijał”. Dla niego sukcesem było, gdy przestał chodzić do baru, a ja też się tym cieszyłam. Ale przynosił alkohol, piwo, do domu i pił od rana.

Dzieci nie chciały przychodzić do nas na święta czy uroczystości, bo tata był nie do wytrzymania. Waliło się całe nasze życie. Mąż coraz bardziej podupadał na zdrowiu, a ja nie miałam na całą sytuację żadnego wpływu. Ale zawsze był – różaniec. Wykrzyczałam kiedyś mężowi, że i tak przestanie pić, bo ja to wymodlę, Maryja na pewno mi pomoże.

Mąż urodził się 8. grudnia, w święto maryjne, więc mocno wierzyłam, że Maryja nie opuści go, gdy będę męża ciągle polecała Jej opiece. Pewnego razu (chyba już ze trzy nowenny odmówiłam) i byłam na Mszy św. o uzdrowienie, pomyślałam sobie, że to moja pycha, moje zranienia, moje nieodpowiednie zachowanie rozbudzało ciągle nałóg u męża. Przeprosiłam męża, Pana Boga, i zaczęłam następną nowennę za męża w tym roku, w maju.

I dodam jeszcze: Kilka miesięcy wcześniej pani Ania, której mąż kiedyś naprawiał pralkę, zaprosiła mnie na Kaplicówkę. Pojechałam, czas na modlitwie minął bardzo szybko, radość z bliskości Matki Bożej Pompejańskiej była wielka. Potem były kolejne wyjazdy. I była ustawiczna modlitwa przy obrazie Matki Bożej z Pompejów w naszej kaplicy na osiedlu, udział we Mszach świętych o uzdrowienie duszy i ciała, o łaski dla męża, dla dzieci i ich rodzin, dla wszystkich; w końcu poprosiłam o pokój w swoim sercu, o wiarę i miłość. I bardzo mocno pragnęłam znów być na Kaplicówce. W maju, właśnie tam rozpoczęłam kolejną nowennę za męża.

I oto, pewnego dnia mąż znowu wrócił pijany z pracy. Nagana i przymusowy urlop były konsekwencją nietrzeźwości w pracy. I wtedy – stało się…Mąż porzucił alkohol i trwa w trzeźwości. Ja wiem, że to nie tylko strach przed utratą pracy spowodował tę zmianę. Ja wierzę, że to Maryja nam pomogła, że wysłuchała  prośby. A moja nowenna trwała od 2. maja do 15. sierpnia.

W czerwcu znowu byłam z panią Anią na Kaplicówce, i dziękowałam Panu Bogu i Maryi za trzeźwość mojego męża.

Dziękuję Ci, Maryjo, za tak wielką miłość do nas wszystkich, szczególnie do mojej rodziny. Dziękuję za Twą opiekę i łaski, które wypraszasz u Pana Boga i proszę: Bądź z nami przez wszystkie dni naszego życia. Tak wiele próśb jeszcze mam; i wierzę, że słuchasz, Maryjo, że wypraszasz, że nie opuścisz. Dziękuję, po stokroć dziękuję.

 

Twoja ciągle upadająca czcicielka Stanisława

13 września 2013 r.