kamera on-line

Świadectwa » Świadectwo Danuty i Lucjana - zawierz

 

 Wszyscy jesteśmy niewiernymi Tomaszami!... Zawierz…

 Wszyscy jesteśmy niewiernymi Tomaszami, musimy dotknąć boku Pana Jezusa, aby uwierzyć w Miłosierdzie Boże.           Matka Boża zawsze jest przy mnie, nigdy mnie nie opuściła, a ja Ją wiele, wiele razy. Niczym sobie nie zasłużyłam na tak wielkie wstawiennictwo, a jednak Królowa Różańca Świętego wstawiła się za nami u Swego Syna.

            Mój mąż ma 46 lat i w październiku 2012 r. został skierowany na badania z podejrzeniem chłoniaka. Byłam przerażona. Zwierzyłam się mojej przyjaciółce, która zamiast szukać ze mną pomocy u lekarzy wręczyła mi Nowennę Pompejańską. Jeszcze w ten sam wieczór zaczęliśmy razem z mężem ją odmawiać.

            Po upływie tygodnia w szpitalu klinicznym padła diagnoza, która całkowicie powaliła mnie na kolana – ostra białaczka. Liczą się dni i godziny, a komórki rakowe dzielą się w bardzo szybkim tempie (ok. 100 na godzinę). Mąż został poddany dwóm cyklom chemioterapii, po których lekarze dawali mu 10 % szans na przeżycie. Chirurdzy, którzy brali wycinek z węzłów chłonnych powiedzieli ”…po co brać wycinek, jak facet ma tydzień życia”.

            Będąc w tak ciężkim stanie mój mąż wraz ze mną nie poprzestał na odmawianiu Nowenny. Wszyscy pacjenci, pielęgniarki i lekarze przywykli do widoku męża, który nie wypuszczał różańca z ręki. Mijały kolejne dni, gdzie mój mąż będąc w tragicznym stanie walczył o życie. Gdy miał obustronne zapalenie płuc, lekarka poinformowała mnie, że : „… na ogół kończy się to śmiercią, więc po to takich pacjentów umieszczamy w izolatce.”

            Wciąż modliliśmy się z mężem, chociaż czasami zasypialiśmy przy modlitwie, myśli uciekały, przychodziły chwile zwątpienia i było ich niestety wiele. Tak minęło 54 dni i odmówiliśmy całą Nowennę Pompejańską. Ja jednak zaczęłam odmawiać ją od początku, ale tym razem sama, ponieważ mąż nie był już w stanie tak długo się modlić. Później moja siostra również odmówiła w intencji mojego męża Nowennę. Ponad to moja i mojego męża

cudowna rodzina pościła przez 80 dni, na każdy dzień jedna osoba w intencji męża.

            Zobaczyłam na własne oczy jak Boże Miłosierdzie znalazło odbicie w miłosierdziu ludzi, którzy ofiarnie i bezinteresownie modlili się za nami. Nawet przez chwile nie czuliśmy się samotni i opuszczeni.

            Zgodnie ze słowami modlitwy, które mówią: „o ile zdołam będę rozszerzać nabożeństwo Różańca Świętego,” założyłam „róże” na chwałę Królowej Różańca Świętego.

Obecnie mój mąż Lucjan jest 90 dni po przeszczepie szpiku kostnego. Nastąpiła całkowita remisja choroby. W zaskakującym tempie wraca do sił, które będą mu bardzo potrzebne,, aby zadośćuczynić Królowej Różańca Świętego i wszystkim naszym bliźnim, którzy ofiarowali nam swoje serce i pomoc, a których przed chorobą nie dostrzegaliśmy.

DZIĘKUJEMY I BARDZO CIĘ KOCHAMY

                         MATKO RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO

                                                                                  Danuta i Lucjan

7 maja 2013 r.