kamera on-line
Kronika, reportaże, artykuły z fotografiami » Rok 2012 » W Medjugorje niebo mówi do nas
W Medjugorje niebo mówi do nas
Jest takie miejsce na ziemi, za którym tęsknię, i już po powrocie stamtąd marzyłam, by naukę wiary z Maryją przeżyć ponownie. Naukę, która podkreśla godność każdej osoby i uświęca jej własną i niepowtarzalną istotę. Naukę, która coraz głębiej odkrywa bogactwo Bożej miłości, poznając nieskończoną dobroć i wszechmoc Boga. Dobry Bóg spełnia marzenia. W uniwersytecie Maryi mogłam być już kilka razy – to jest w miejscu, które nazywa się… Medjugorje.
Pielgrzymi szlak
W październiku z radością i pokojem serca 68-osobowa grupa pielgrzymów ze Skoczowa, Kończyc Wielkich i z odległych miejscowości z kraju, a nawet zagranicy wraz z opiekunami duchowymi: ks. Andrzejem Wieliczką – proboszczem parafii św. Michała Archanioła z Kończyc Wielkich i ks. Jarosławem Zaradzkim – duszpasterzem krajowym Apostolstwa Dobrej Śmierci, wyruszyła na 1300-kilometrowy szlak do Medjugorje. Rodzinna atmosfera wytworzyła się już w autokarze, w którym spędziliśmy wiele godzin, wielbiąc Boga i Matkę Najświętszą modlitwą i śpiewem. Po drodze widzieliśmy różne atrakcje, zwiedzaliśmy zabytki w Budapeszcie, a dalej wprowadzały nas w podziw tereny południowej Chorwacji. Jakże malowniczo wyglądają wsie i miasteczka leżące u stóp potężnych gór, czy przeglądające się w lustrze Morza Adriatyckiego. Urocze zakątki, przylądki, wyspy, lazurowa woda morska, wodospady – to widok niezapomniany. Oryginalna śródziemnomorska przyroda: migdałowce, figowce, drzewa cyprysowe, palmy, nadaje wybrzeżu niepowtarzalny charakter. Chciałoby się krzyczeć: „Boże! Jakże piękne jest arcydzieło rąk Twoich!”.
Maryja w orędziu z dnia 25 września 2012 r. zwraca uwagę na bogactwo przyrody: „Drogie dzieci! Kiedy patrzycie na bogactwo barw w przyrodzie, które daje wam Najwyższy, otwórzcie serce i z wdzięcznością, módlcie się za wszelkie posiadane dobro i powiedźcie: Tutaj jestem stworzony do wieczności, i pragnijcie spraw niebieskich, bowiem Bóg was kocha bezgraniczną miłością. Dlatego dał wam również mnie, abym wam powiedziała: Drogie dzieci, jedynie w Bogu jest wasz pokój i nadzieja”.
Radośni u Gospy
Medjugorje – cel pielgrzymowania. Wielu autorytetów Kościoła określa to miejsce, jako największy konfesjonał świata, miejsce modlitwy, pokoju i nawrócenia, miejsce niezwykłego fenomenu religijnego naszych czasów, jakim są objawienia Matki Bożej. Tu od trzydziestu jeden lat rozmodleni pielgrzymi ze wszystkich części świata wołają do Boga o przemianę, o nawrócenie, o pokój w sercu, pokój w rodzinach, pokój w ojczyźnie i na świecie. Przyjeżdżają, jak mówią, do Gospy, Majki (co po polsku oznacza: Pani, Matki), jedni z ciekawości, z cichą nadzieją, że zobaczą lub przeżyją coś nadzwyczajnego, inni: by uprosić łaskę uzdrowienia z nieuleczalnej choroby, by umocnić siebie w wierze i uprosić łaskę nawrócenia dla bliskich, pokój dla wszystkich ludzi świata, a jeszcze inni – z wdzięcznością i podziękowaniem.
W świecie wirtualnych wyborów i prowizorycznych relacji Maryja w Medjugorje mówi do nas przez widzących, mówi orędziami, o wieczności. Przypomina nam, że życie jest darem Boga w czasach, kiedy człowiek stawia siebie w miejsce Boga. Ona nie szuka światowych tryumfów, ale zawsze pokorna prosi, abyśmy pozostawili drogę grzechu i zdecydowali się na świętość. Daje nam broń przeciwko Goliatowi, to jest pięć kamieni: Różaniec, Eucharystię, Biblię, Post, Spowiedź, i prosi: „Módlcie się. Módlcie się. Módlcie się, dopóki modlitwa nie stanie się waszym życiem”. Maryja pragnie nas jedynie prowadzić do Ojca, wypraszając nam u Syna przebaczenie i zbawienie.
W Medjugorje wszędzie odczuwa się nadzwyczajny pokój. „Chcę odnowić świat waszymi rękami. Jeżeli mnie wybierzecie, będę wam Matką, Bóg – Ojcem, i nie będziecie lękać się przyszłości” – mówi w orędziu Maryja. Pokój jest widoczny na twarzach rozmodlonych pielgrzymów przybyłych tu z wszystkich części świata. Maryjne pieśni melodyjnie brzmiące w języku chorwackim i kanony śpiewane w wielu językach, spokojny głos franciszkanina prowadzącego wieczorne nabożeństwa dla pątników, codzienna wieczorna Msza św. celebrowana przez wielu kapłanów, zaś w południe w języku polskim, Adoracja Najświętszego Sakramentu – to zapewne dla nas wszystkich pielgrzymów najcenniejsze godziny w medjugorskim sanktuarium.
Modlitwę uczyliśmy się odkrywać w kościele, podczas wspinaczki na Górę Objawień, na górę Kriżewac, na spotkaniach z widzącą, we Wspólnocie Błogosławieństw i w „Cenocolo”.
Na surowej skalistej drodze wiodącej na Górę Objawień spotykaliśmy ludzi młodych i sędziwego wieku z różańcem w ręku, radosnych i napełnionych pokojem. Na tej górze wśród przyrody i w ciszy mieliśmy optymalne warunki do przyjmowania w sposób szczególny słów kapłana nawiązującego do poszczególnych tajemnic różańcowych. Słowami otwierał nam uszy i oczy serca, by utrwalić sceny z życia Jezusa w tajemnicach radosnych i tajemnicach bolesnych. Wzruszającym momentem, który pozostał w naszych umysłach i sercach, było wzajemne przepraszanie się i okazywanie sobie gestów miłości pod stacją różańcową: Który za nas był ukrzyżowany.
Kamienista droga, przy której znajdują się stacje Drogi Krzyżowej, prowadzi na górę Kriżewac. Idąc w skupieniu od stacji do stacji, przeżywaliśmy sercem cierpienie Jezusa i Jego Matki oraz dostrzegaliśmy ogromną wartość Jego ofiary. Renia stąpała boso po lodowatych kamieniach na Kriżewac tam i z powrotem. Pytana odpowiadała: – Chcę!... Mam intencje – powtarzała. Nawet nie zadrasnęła stopy. Karol też dzielnie szedł boso, a zapytany mówił, że to nic w porównaniu z naszymi grzechami. Na szczycie, pod potężnym krzyżem – symbolem zbawienia i miłości Boga do ludzi – zapewne wielu z nas zrozumiało, że droga do zbawienia jest prosta, jeżeli przyjmiemy do serca i wdrożymy w swoje codzienne życie „pięć kamieni”: Różaniec, Eucharystię, Biblię ,Post i Spowiedź.
Wizyta w „Cenocolo” – ośrodku dla byłych narkomanów – też pozostała głęboko w pamięci. Prawie osiemdziesięciu młodych mężczyzn różnych narodowości, bez lekarzy i psychologów przechodzi szkolę życia, i jak mówi Igor, były narkoman, uczy się życia chrześcijańskiego: – Tylko Bogu zawdzięczam to, że trafiłem do tej wspólnoty, bo nic już do mnie nie docierało, całkowicie upadłem. Tu nauczyłem się modlitwy, której nie znałem w domu rodzinnym, gdzie liczyła się kariera i dobra materialne tego świata. Tu została wskrzeszona moja dusza – powiedział. Ci młodzi chłopcy, Igor i Iwan, przekazywali nam żarliwie swoją radość życia.
Ważne doświadczenia duchowe wnosiła w serca Wicka widząca oraz s. Bogusława ze Wspólnoty Błogosławieństw. Z zapartym tchem słuchaliśmy ich wypowiedzi. S. Bogusława przygotowała nas do szczególnej modlitwy – modlitwy zawierzenia. Każdy z nas oddał się Trójcy Świętej przez ręce Maryi.
Wezwania do modlitwy, Eucharystii, czytania Pisma Świętego, postu i pokuty wypływały z ust wszystkich, z którymi było dane nam się spotkać w Medjugorje. Jeszcze teraz wzrasta, nasila się u mnie tęsknota za tym miejscem, gdzie czuje się wszechogarniającą obecność Gospy, gdzie Niebo do nas mówi.
Wielu pielgrzymów też wciąż odczuwa tęsknotę za tym miejscem. Dzielą się wrażeniami. – Maryja tam była tylko dla mnie: czuła, słuchająca, utulająca. „Załatwiła” mi łaskę modlitwy – mówi Irmina. – Nowennę Pompejańską rozpoczęłam odmawiać w autokarze pierwszy raz. Bałam się, że braknie mi czasu. Maryja daje mi go z miłością i błogosławi. Owocami pielgrzymki są: wspólna modlitwa małżeńska, post, modlitwa za kapłanów – dodaje z uśmiechem Irmina. – Mnie też ta pielgrzymka bardzo odmieniła – mówi Anka. – Zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską, pościć w piątki o chlebie i wodzie, modlić się „Margaretką” za kapłana. Wcześniej to wszystko było nie do pomyślenia.
– Nie było dla mnie ważne to, że nikogo nie znam i jadę sama, że pielgrzymka wyrusza z południa Polski, pięknego Skoczowa, a ja muszę dotrzeć tam z Warszawy. Czułam się zaproszona przez Maryję dokładnie w tym czasie, w to miejsce, i właśnie z tymi ludźmi. Teraz wiem, że nic na tej pielgrzymce nie było przypadkiem. Dostałam tyle radości i pokoju od Matki Bożej. Dziękuję jej za ludzi, z którymi mogłam spędzić ten czas, których świadectwo życia z Jezusem dało mi tak dużo. Chwała Panu! – pisze Monika.
– Jechałam na pielgrzymkę i bałam się, że będę zmęczona modlitwą. Tam otrzymałam dar modlitwy. W drodze powrotnej w autokarze denerwowały mnie niezwiązane z modlitwą rozmowy. Pragnęłam tylko modlitwy. Do dziś minął już prawie miesiąc, od kiedy nie włączyłam telewizora. Bo zrozumiałam, że ważniejsza jest modlitwa – wyznaje Basia.
Wielu z nas zapewne myślało, że wrażenia są tylko natury emocjonalnej i przeminą. Jednak tak się nie stało – pogłębiają się. Królowo Pokoju!... Dopomóż nam wytrwać w postanowieniach.
Lidia Wajdzik ads