kamera on-line

Homilie » Homilia ks. Grzegorza Sulkiewicza - Święta Noc Modlitwy Kaplicówka 8.05.2012 (g. 12.00)

 


Homilia ks. Grzegorza Sulkiewicza - Święta Noc Modlitwy Kaplicówka 8.05.2012 (g. 12.00)
„Ten kto szerzy mój Różaniec, będzie ocalony”. Można powiedzieć, że słowa te odmieniły życie Bartolo Longo. Człowieka, który w swym życiu sięgnął dna – mimo katolickiego wychowania, uczęszczania do katolickiej szkoły, pod wpływem ogromnego antyklerykalizmu panoszącego się we Włoszech, wstąpił do sekty satanistycznej. Nawet sprawował w niej funkcję kapłana szatana. Wyśmiewał religię katolicką, kapłanów, wszelkie prawdy naszej wiary. Jednak dzięki przyjaźni z Vincentem Pope, który nie ustawał w próbach nawrócenia satanisty, rozmowach z wybitnym teologiem, dominikaninem Albertem Radente w końcu wrócił na drogę życia chrześcijańskiego. Niestety mimo nawrócenia w jego życiu brakowało wewnętrznego spokoju. Za to było przygnębienie i załamywanie się. W takim stanie znalazł się w Pompejach. A tam jego przygnębienie się pogłębiło, gdy zobaczył nędzę mieszkańców i wyniszczoną okolicę.  Chciał nawet popełnić samobójstwo, ale w jego życiu ciągle pobrzmiewał głos. Słyszał słowa ojca Alberta, który powtarzał za Maryją słowa jakie przytoczyłem na początku. „Ten kto szerzy mój Różaniec, będzie ocalony”.
Te słowa dodały mu sił. I postawił sobie cel: rozpowszechnić Modlitwę różańcową w Pompejach. Na pierwszy rzut oka misja ta wydawała się nie lada wyczynem, gdyż wszystko trzeba było rozpoczynać od podstaw. Ale w końcu się udało. Pompeje odzyskały dawny blask i stały się urodzajną gleba ewangelizacji - przez ciężką pracę i co najważniejsze modlitwę. Mimo, iż nie był kapłanem, to dla ludności Pompejów był jak dobry pasterz z dzisiejszej Ewangelii, któremu zależało na każdej owcy, który nie bal się trudności, który w Maryi i Różańcu szukał ratunku i wsparcia, bo jak pisał w swej suplice do Królowej Różańca świętego „Różaniec jest równocześnie medytacją i prośbą. Wytrwałe błaganie zanoszone do Matki Bożej opiera się na ufności, że macierzyńskie wstawiennictwo wszystko może uzyskać od Serca Syna”.
Myślę, że te słowa można odnieść również do Was, zebranych na tym wzgórzu Kaplicówki. Przybyliście z różnych stron, kiedyś odebrałem nawet telefon od dziewczyny z Zakopanego, która mówiła, ze przyjedzie z koleżanką na Noc Modlitwy i pytała o miejsce noclegowe. I tak sobie pomyślałem jak wielką wiarę musi mieć ta góralka, która musi przebyć ponad 150 km., aby przyjechać do Skoczowa, aby pokłonić się Matce Bożej Pompejańskiej. Dziewczyna, która wie po co chce przyjechać, która przybywa z ufnością, która chce niejako powierzyć swoje życie Królowej z Pompejów.
Każdy z nas przybywa tutaj z różnym bagażem doświadczeń. Jedni pewnie mają za co dziękować Matce Bożej i pragną to uczynić. Inni pewnie przybyli tutaj, aby prosić… Jeszcze inni może dotknęli już w życiu takiego dna, takiego przygnębienia jak Bartolo Longo zanim się nawrócił… Ale każdy przybywa tutaj, aby nabrać sił. Aby nabrać mocy i jeszcze mocniej zjednoczyć się z Bogiem, bo przecież Maryja ma nas do Niego prowadzić. Ma prowadzić do Jego miłości. I jeżeli ugruntujemy ją w sobie mocno, to w naszym życiu spełnią się słowa św. Pawła z dzisiejszego 2 czytania, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenia nie zdołają nas odłączyć od Bożej miłości. Miłości, która może przemienić ludzie życie, nadać mu sens. Tak jak nadała sens życiu bł. Bartolo, a także patrona dzisiejszego dnia św. Stanisława.
I tak się zastanawiałem co może ich łączyć? Myślę, że odwaga i konsekwencja w działaniu. Bartolo nie musiał podejmować się próby odrodzenia Pompejów, ale miał na tyle odwagi, że się tego podjął. I pomimo czterdziestoletniej pracy dla chwały Matki Bożej Różańcowej w Pompejach, pomimo tego, że postawił Pompeje „na nogi”, Longo stał się obiektem oskarżeń i oszczerstw na temat rzekomego niewłaściwego wykorzystania środków pieniężnych. Znosił to z godnością. A Stanisław? Miał odwagę, aby napominać króla Bolesława Śmiałego za sianie publicznego zgorszenia i niewłaściwe postępowanie wobec poddanych. Miał odwagę, choć pewnie wiedział, że się to może dla niego źle skończyć…i tak też się stało, bo rozzłoszczony król zabił go na Skałce w Krakowie podczas odprawiania Mszy św.
Odwaga i konsekwencja… Jakże są one ważne w życiu każdego z nas. Szczególnie w świecie, który teraz od nas tego wymaga. Bo nie jest teraz łatwo być świadkiem Chrystusa…nie jest łatwo dawać świadectwo swojej wiary, gdyż wymaga to płynięcia pod prąd tego co daje nam świat – komercji, zabiegania, odejścia od Boga, przykazań, wartości. Bo to przecież jest wymagające, a po co utrudniać sobie życie, jak może być ono o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze. Tylko czy wtedy, w chwili próby, mielibyśmy na tyle sił i odwagi jak św. Stanisław, aby stanąć w obronie tego co wartościowe…czy mielibyśmy na tyle sił, aby podnieść się z takiego dołka jak bł. Bartolo? Co więcej, potem pociągnąć za sobą jeszcze innych ludzi…
„Ten kto szerzy mój Różaniec, będzie ocalony”. Niech te słowa rozbrzmiewają w naszych uszach i sercach, niech dodają nam odwagi, sił i konsekwencji do walki o swoje życie i życie ludzi, których Bóg stawia na naszej drodze życia. Mamy przykład w postaci bł. Bartolo, św. Stanisława i rzeszy świętych…a czy weźmiemy z nich przykład i ocalimy siebie i innych zależy tylko od nas. Amen.