kamera on-line

Świadectwa » Rok 2010 » Nowenna różańcowa całego życia.

 

Nowenna różańcowa całego życia.

Ksiądz prałat Władysław Zązel, od 34 lat proboszcz parafii Kamesznica w Diecezji Bielsko-Żywieckiej, w swoim życiu zawsze dostrzega dyskretną obecność Maryi. Nieustające pragnienie sławienia Jej Imienia sprawia, że pod jego stopami ziemia staje się Maryjna. 
Patrząc dziś na swoje życie ksiądz Władysław cytuje słowa innego kapłana, Władysława Bukowińskiego, aresztowanego przez NKWD, zesłanego do Kazachstanu, który nigdy nie przerwał pracy duszpasterskiej: wszędzie, gdzie byłem, widziałem głęboki sens tego, że tam się znalazłem. 
- Ja także widzę ten sens, a to dzięki Matce Boskiej – wyznaje dziś ksiądz Władysław, a o roli modlitwy różańcowej mówi tak:
- Z Matką Bożą Pompejańską wiąże się moje powołanie kapłańskie, choć dla mnie wówczas nie nazywała się pompejańska. Pochodzę z Dębna Podhalańskiego, niewielkiej wioski w powiecie nowotarskim. Od szkoły podstawowej marzyłem, aby zostać księdzem. Tak to jakoś za mną szło. Pamiętam swoją podróż do Księży Pallotynów do Wadowic po siódmej klasie, by prosić o przyjęcie. To były jeszcze czasy głębokiej komuny i akurat wtedy rozwiązano to Małe Seminarium i trzeba mi było po wakacjach starać się o przyjęcie do Liceum Ogólnokształcącego w Nowym Targu. Byłem synem gazdy, trzeba było wiele pomagać w gospodarstwie i nie było wiele czasu na naukę. Wstawało się w czas rano o trzeciej, co by jeszcze parę owiec ostrzyc i o siódmej wsiadać w autobus i jechać do Nowego Targu. Nie było łatwo. Czasem dwója wpadła. Czworo nas chodziło do szkoły, przy jednej lampie naftowej, przy jednym stole wszyscy odrabiali lekcje, bo to jeszcze były czasy, kiedy u nas w Dębnie nie było elektryczności. Mnie z nauką schodziło najdłużej. Więc gdy przyszedł czas przygotowania się do matury razem z kolegą, Kazkiem Świerczkiem wiedzieliśmy, że będzie to niełatwy egzamin dojrzałości. Ten kolega gdzieś usłyszał, może w Krakowie, bo chodził jakiś rok do Księży Pijarów do małego seminarium , o nowennie 54 dni odmawiania różańca. Zaczęliśmy już od 1 września pilnując jeden drugiego. Zmówiłeś? Zmówiłeś? Nieraz było trudno, bo spać się chciało. Ale jeden drugiego pilnował. I co? Po 54 dniach nam to już tak weszło w krew i tak się dało zorganizować czas, żeśmy przedłużyli i cała maturalna klasa nam zeszła na odmawianiu - jak się okazało Nowenny Pompejańskiej. Inni koledzy sobie obiecywali, że jak zdadzą maturę, to na komersie popiją, a my doszliśmy do wniosku, że jeżeli nam Matka Boska wyprosi taką łaskę, że zdamy tę maturę, postanowiliśmy sobie: ani kropli. Z wdzięczności akurat odwrotnie. Idąc do tej matury postawiłem też taki zakład: Panie Boze, jak chces cobym księdzem został, to spraw, zebym maturę zdoł. Zdałem tę maturę i potem już nie miałem wątpliwości, że Pan Bóg chce mnie mieć tym księdzem. Idąc do matury tata mnie uspokoił: zdos, to zdos, a nie, to nie, robić i jeść jest co. Uwolnił mnie od wyrzutów sumienia. Widział, że się uczyłem, co mogłem robiłem. A że nasza modlitwa nazywa się Nowenną Pompejańską dowiedziałem się dopiero jako ksiądz tu, w Kamesznicy. Ale różaniec odmawiałem i odmawiam cały czas. To już zostało. Poszło się do seminarium, to dalej się odmawiało i aż do dzisiaj. Taka nowenna na całe życie, odmawiam ją już 50 lat. Idąc do seminarium w podaniu napisałem, że chciałbym sławić Imię Matki Bożej, której opiekę czuję na każdym kroku. Matka Boża sama mi w tym pomaga, bo tytuł wezwania każdej parafii, w której pracowałem był związany z Matką Bożą. W Jordanowie, dziś już koronowane, sanktuarium Matki Bożej, w Zakopanem, parafia Najświętszej Rodziny przy Krupówkach, w Gdowie – parafia Narodzenia NMP. Kiedy w 1976 roku przybyłem do Kamesznicy, dwie istniejące kaplice miały wezwania Matki Boskiej Szkaplerznej na Grapce i Matki Boskiej Królowej Świata w Górnej Kamesznicy. Miejsce pod nowy kościół parafialny zostało wskazane jeszcze przez księcia kard. Adama Sapiehę. Starania o budowę przerwała wojna, a w czasach PRL-u uzyskanie zgody u władz nie było łatwe. W czerwcu 1978 roku przyjechał do Kamesznicy ksiądz kardynał Wojtyła. Zwierzyłem się mu, że jest wniesione podanie, ale gdzie ten kościół stawiać? Czy jeden budować, czy dwa? A ksiądz kardynał Wojtyła: jak trzeba dwa, to buduj dwa. Zawróciło mi się w głowie, ale po pięciu latach, gdy przyszły czasy Solidarności, zaczęliśmy bez zezwolenia zalewać fundamenty pod wieżę przyszłego kościoła w Kamesznicy Górnej. To przyspieszyło zezwolenie na budowę. Po długich kłopotach, korowodach, z jednego zezwolenia powstały dwa kościoły pod Maryjnym wezwaniem i plebania. Widzę w tym spełnienie mojej obietnicy wobec Matki Najświętszej, którą złożyłem tuż po maturze – wspomina ksiądz Władysław, który od niemal 30 lat pełni również funkcję kapelana Związku Podhalan, i w tej roli służy Gaździnie Podhala – jak nazwał Matkę Bożą Ludźmierską papież Jan Paweł II, gdyż to Ona jest patronką Związku. Jej figurka jest również w Kamesznicy u Górali Żywieckich. Jako diecezjalny duszpasterz trzeźwości ksiądz Władysław jest również przekonany, że to Matka Boża Pompejańska natchnęła go i dała możliwość działania w sprawie trzeźwości narodu. Ksiądz Władysław, parafrazując Jej słowa w Kanie Galilejskiej: „Synu, umiaru nie mają”, zauważył, że na tym polu żniwo wielkie, ale robotników mało, lecz nie może ich zabraknąć, bo jak mawiał bł. Bronisław Markiewicz: „Polska albo będzie trzeźwa, albo jej wcale nie będzie.
gk
za : Cuda i Łaski Boże,
 nr 8/2010