kamera on-line

Homilie » Święta Noc Modlitwy na Kaplicówce - 7/8.05.2011 - ks. Marek Kulig

 


Umiłowani w Chrystusie Panu.

Pewnie niejeden raz słyszeliśmy słowa „Przez Maryję do Chrystusa”. Nasza obecność tu i teraz jest dowodem prawdziwości tego powiedzenia. Gromadzimy się na przeżywaniu Najświętszej Chrystusowej Ofiary, ale jesteście tu przecież już od pięciu godzin, spędzając tę noc na modlitwie. 
W dzisiejszym świecie to dziwny sposób na spędzenie nocy. Tym większy podziw dla was moi drodzy, że oddając cześć Matce Bożej Pompejańskiej nie sprowadzacie swojej pobożności do nic nie kosztujących przechwałek o swojej modlitwie, ale zdobywacie się na ofiarę ze swojego czasu, zmęczenia, rozrywki, odpoczynku. Gdzieś tam niżej ludzie bawią się, oglądają telewizję, spędzają czas z przyjaciółmi, a niektórzy pewnie śpią już odpoczywając po całym tygodniu pracy i zbierając siły na przeżycie następnego. Tyle kuszących propozycji podsuwa świat, a wy zgromadzeni na tym wzgórzu w kaplicy św. Jana Sarkandra odpowiadając na zaproszenie Matki Najświętszej wybieracie jak ewangeliczna Maria najlepszą cząstkę. Trwacie na modlitwie.
Myślę, że wam nie trzeba mówić wiele o modlitwie, po co przekonywać przekonanych. Jesteście tutaj nie pierwszy raz, jesteście, aby rozważając życie Jezusa i Jego Najświętszej Matki w różańcowych tajemnicach, przeżyć tę noc w najcudowniejszy sposób, w łączności z Najświętszą Panienką, w łączności z całym Niebem. Wierzymy przecież w świętych obcowanie dlatego wierzymy, że razem z nami modli się bł. Bartolo Longo propagator kultu MB Pompejańskiej, modli się z nami bł. Jan Paweł II, który tu przed 16 laty dziękował za kanonizację pochodzącego stela św. Jana Sarkandra. Modli się z nami wiele osób również tych co o modlitwę w swoich intencjach nas prosiły. W takich okolicznościach odczuwamy, że modlitwa jest błogosławiona więzią, która nigdy nie słabnie. 
Mając tę świadomość, czując więź z tą wspólnotą trwamy na modlitwie, przeżywając Najświętsza ofiarę. Noc to czas kojarzący się z podejrzanymi interesami, ze wzmożonym działaniem zła. Czas, który budzi nasze obawy. Noc to pora tych, którym przeszkadza Jezus Chrystus światłość świata. Nasza ofiara i nasza modlitwa oswajają ten czas, uświęcają go, wydzierają mocom zła. Dzięki naszemu czuwaniu uświęcamy tę noc, uświęcamy siebie, uświęcamy tych wszystkich, którzy nam zaufali i swoje sprawy powierzyli naszej modlitwie. Choć słyszymy różne, często żartobliwe, argumenty przeciwko nocnym czuwaniom, to jednak ta modlitwa ma wielkie znaczenie, w jakiś sposób wpisuje się w składanie ofiary nieustającej. Jest naśladowaniem samego Chrystusa, który spędzał noce na modlitwie, jest przezwyciężaniem słabości ciała, którą wyrzucał Zbawiciel swoim najbliższym uczniom w Getsemani. 
Coraz częściej pojawiają się wydarzenia mające swój czas w nocy, jest noc muzeów, Czesi maja noc kościołów, a my trwamy na tej nocy modlitwy, która możemy nazwać nocą cudów, cudów miłości, jakich dokonuje sam Bóg w naszych sercach i w życiu naszym i tych wszystkich, których tutaj „omadlamy”. Sami widzimy jak łaska Boża przemienia noc z wszystkimi jej negatywnymi powiązaniami w czas łaski i przemiany ludzkich serc. 
Znamy zapewne dzieje pompejańskiego sanktuarium i cuda jakie za przyczyną Maryi czynił i wciąż czyni dobry Bóg, aby zaradzać nieszczęściom i kłopotom swoich dzieci. Nie chcę was zagadać na śmierć, nie chce powtarzać tych wszystkich historii, o których czytaliście, słyszeliście, które sami opowiadaliście innym. Modląc się we wszystkich powierzonych nam intencjach chciejmy zobaczyć wszystkie te cuda, które Bóg zdziałał w naszym życiu. Spójrzmy jak wiele Bogu zawdzięczamy, ile łask i dobrodziejstw doznajemy każdego dnia. Zobaczmy jak wiele wyprosiliśmy na różańcu dla siebie i dla innych, których powierzaliśmy opiece i orędownictwu Matki Boga i naszej. 
Trwając na modlitwie tej nocy nie myślmy o tym co Pan Bóg ma w naszym życiu zdziałać, On to przecież najlepiej wie. Módlmy się, żebyśmy potrafili przyjąć Jego wolę, żebyśmy potrafili współpracować z Jego łaską, bo nawet to przed czym się bronimy, przed czym uciekamy, co napawa nas lękiem, jest Jego łaską. Sam doświadczyłem w swoim życiu jak wiele dobra wnosi w ludzkie życie krzyż, który pozwala nam z sobą nieść sam Chrystus. Sam doświadczyłem , że Maryja nie zostawi nikogo, kto Jej zaufał i kto Ją pokochał. Wiem, że i wy modlicie się tutaj za mnie, czuję wasza modlitwę, doświadczam łask jakie dla mnie wypraszacie. Nie tylko dla mnie, bo przecież tylu ludzi zaufało Jezusowi i Jego Matce. Modlicie się tu przecież za wielu ludzi. Za tą waszą modlitwę dziękuję wam w swoim imieniu i tych wszystkich, którzy polecali się waszym modlitwom, a którym tu upraszacie za przyczyna Matki Najświętszej tyle łask. 
Chciejmy w różańcowej modlitwie odnaleźć klucz do naszego życia, do zrozumienia naszych relacji z Bogiem. Powtarzając słowa Archanioła Gabriela, słowa św. Elżbiety, najstarsze formuły modlitewne Kościoła świętego, rozważając życie Pana Jezusa i Jego Matki chciejmy z Bogiem łączyć swoje radości, swój apostolski zapał, swoje bóle i cierpienia jak i wszystkie wydarzenia z naszego życia w których objawia się potęga Bożego działania. Chciejmy na swoje życie spojrzeć tak by dostrzec w nim Bożą obecność. 
Bóg jest z nami, spotykamy Go w naszym życiu, tylko często nie poznajemy Go jak uczniowie zdążający do Emaus. Chcemy narzucić Panu Bogu swoją wersję życia, chcemy się zbawić nie tak, jak Bóg to zaplanował, tylko po swojemu i może dlatego tak czasem trudno, tak  ciężko pogodzić się tym co nas spotyka.  Sięgajmy po różaniec i zawierzajmy swoje życie opiece Matki Najświętszej, Ona jak matka doprowadzi nas do swojego Syna. Ona otoczy nas płaszczem swej opieki. Chciejmy z miłością i z prostotą dziecka zaufać Jej i pozwólmy Jej się prowadzić. Podążajmy za Nią po ścieżkach naszego życia ucząc się od Niej ufności Bogu. Rozważajmy Jej doświadczenia i Jej życie, abyśmy jak najlepiej przeżyli własne. 
Dziękuję wam za to świadectwo wiary i miłości Boga i bliźniego, świadectwo tak potrzebne we współczesnym świecie, który dość ma przeróżnych nauczycieli ale pragnie spotkać kogoś, kto doświadczył w swoim życiu spotkania z Jezusem i doświadczył Jego łaski, potrzebuje kogoś, kto będzie znakiem, drogowskazem jak żyć. To prawda, że jako kierowcy wiele znaków lekceważymy, ale przecież zauważamy, w razie konieczności zachowujemy ostrożność, mniej czy bardziej chętnie stosujemy się do nakazów i zakazów.
Starajmy się, żeby nasze życie było takim znakiem dla innych. Niech ta noc modlitwy przemienia nas i umacnia. Niech Matka Najświętsza uczy nas jak wypełniać wolę swego syna, jak służyć Bogu i ludziom, niech uczy nas wrażliwości na ludzkie potrzeby, niech uczy nas jak idąc do Boga pociągać za sobą innych. 
Pozwólmy się Maryi prowadzić do Chrystusa. Chciejmy Go rozpoznawać jak uczniowie w Emaus. Oni przecież towarzyszyli Jezusowi na drogach Galilei i Judei, słuchali Jego pouczeń, byli tak blisko Niego, a jednak tworząc Go sobie na swój własny obraz nie poznali Zmartwychwstałego. Dopiero przy łamaniu chleba, dopiero na Eucharystii, na Mszy Świętej. Chciejmy przeżywając teraz Najświętszą ofiarę rozpoznać Chrystusa i przeżywając radość ze spotkania z Nim nieśmy światu tę prawdę, że Chrystus Zmartwychwstał. Tak jak uczniowie, którzy poznali Go w Emaus, wrócili do Jerozolimy rozgłaszając radość spotkania z Chrystusem. Chciejmy doświadczyć tej radości i nieśmy ją światu, aby dążąc samemu do zbawienia dojść do Nieba z tymi wszystkimi ludźmi, których Bóg stawia na drodze naszego życia. Chciejmy świadczyć o radości, idąc droga prowadzącą do zbawienia pokazujmy ja innym, abyśmy wszyscy tam trafili czego wam i sobie życzę. Amen