kamera on-line

Świadectwa » Rok 2009 » Nie umiem dziękować Ci Panie .... - Jerzy z Brennej

 

... nie umiem dziękować Ci Panie….

Pragnę podziękować Panu Bogu za ludzi, którzy stanęli na mojej drodze i zaprosili mnie do wspólnoty “Apostolstwa Dobrej Śmierci”. Do wspólnoty należy cała moja rodzina – żona, córka, syn i ja. W tej rodzinie czujemy się dobrze i bardzo bezpiecznie, otoczeni życzliwością i modlitwą. Za wszelkie dobro otrzymywane na co dzień od wszechmocnego Boga jesteśmy wdzięczni i pragniemy wyrazić Mu nasze dziękczynienie.

Świadectwo Bożego działania

Jedną z form wyrażenia tej wdzięczności niech będzie świadectwo Bożego działania, jakie wydarzyło się w naszej rodzinie za sprawą wstawiennictwa Matki Bożej wymodlonego paciorkami różańca “Nowenny Pompejańskiej”.

Historia, którą pragnę się podzielić wiąże się z moją siostrą Asią mieszkającą w Kanadzie. Tam też poznała swojego męża Krzyśka. W Polsce zawarli ślub i wyjechali już jako małżonkowie do Toronto. Z zainteresowaniem czekaliśmy na wieści, kiedy powiększy się rodzina i kto jako chrzestni pojadą za ocean na chrzciny. Niestety ta nowina zza oceanu nie nadciągała, tłumaczyliśmy sobie, że małżonkowie przyjęli styl rodziny amerykańskiej – praca biznes a dziecko później.

Sprawa miała się jednak inaczej. Okazało się, że występują poważne przeszkody w poczęciu dziecka. Stąd też długi proces leczenia i ciągłe próby potęgowane pragnieniem potomstwa.

W rozmowach telefonicznych zauważyliśmy, że dla siostry i szwagra jest to ciężar, którym chcą się podzielić. Wielkim smutkiem był moment, kiedy lekarz prowadzący ze swoim sztabem medycznym rozłożyli ręce i powiedzieli, że nie są w stanie nic zrobić. Nierozwiązany problem kłócił się z niesłabnącym pragnieniem potomstwa. Lekarz też to widzi i czuje, dlatego bardzo nieśmiało podsuwa propozycję metody In vitro. Przygotowania do tej decyzji rozciągają się w czasie. W tym okresie małżonkowie rozważali również możliwość adopcji.

Coraz częściej w rozmowach telefonicznych odczuwaliśmy problem wobec, którego nie można zostać obojętnym. Dlatego też moja żona Urszula zaproponowała odmówienie w tej intencji “Nowenny Pompejańskiej”. Decyzja została podjęta natychmiast. Zaprosiliśmy do modlitwy oczywiście małżonków i kilka osób z rodziny.

W między czasie trwają przygotowania ze strony lekarza do przyjęcia i zastosowania wspomnianej metody In vitro. Wewnętrzny głos w sercu mojej siostry wyraźnie wskazywał na nie tej metodzie. Modlitwa biegła równocześnie z wstępnym ustalaniem terminów badań pod sztuczne zapłodnienie. Zbiega się to ze Świętami Bożego Narodzenia 2007 r. Wtedy też kończymy 54 dniową nowennę. Z racji ogólnego przeziębienia mojej siostry pierwsze podejście pod In vitro zostaje przesunięte na luty 2008 r.

Okres świąteczno-noworoczny to czas składania sobie życzeń. I otóż wśród styczniowych życzeń zza oceanu w słuchawce usłyszeliśmy nieśmiały głos mojej siostry - chyba jestem w ciąży. Tej nieśmiałości towarzyszyła radość i obawa aby to była pewność i aby nikt tego z pod serca nie wykradł.

W lutym, kiedy lekarz w telefonie przypominającym termin chciał zaprosić siostrę do siebie też usłyszał – nie ma potrzeby panie doktorze, jestem w ciąży. Badania oczywiście tą ciążę potwierdziły. Owoc modlitwy dojrzewał przez 9 miesięcy. 12 października 2008 r. urodził się Mateuszek jako dojrzały owoc cudu Bożej miłości.

Stając wobec tego wydarzenia zastanawiamy się jak dziękować Bogu?, jak się odwdzięczyć ?.

W słowach piosenki śpiewamy:

Nie umiem dziękować Ci Panie
bo małe są moje słowa,
zechciej przyjąć moje milczenie
i naucz mnie życiem dziękować”.

Niech to świadectwo będzie wyrazem wdzięczności Bogu za Jego wierność i za to, że wysłuchuje wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą.

Na koniec pragnę przekazać serdeczne pozdrowienia od Asi, Krzyśka i małego Mateuszka.

Chwała Panu

Jerzy  - Szczęść Boże!