kamera on-line

Świadectwa » Rok 2008 i starsze » Pompejańska Pani uprosiła życie Mikołajowi

 

Pompejańska Pani uprosiła życie Mikołajowi

Jestem matką rocznego Mikołaja. W sierpniu 2007 roku, nagle w 26 tygodniu ciąży (6 miesiąc), nastąpił poród. Urodziłam syna. Był maleńki, ważył 825 gramów. Po urodzeniu otrzymał tylko jeden punkt Apdgara. Nie potrafił samodzielnie oddychać. Do tego doszło zapalenie płuc. Wystąpiła ogólna infekcja organizmu. Stan zdrowia naszego syneczka był krytyczny, a lekarze nie ukrywali, że utrzymanie przy życiu tak małego dziecka jest prawie niemożliwe. Mówili, że może gdzieś w Ameryce to się zdarza ale nie u nas. Radzili by przygotować się na najgorsze. Na początku traciliśmy z mężem nadzieję, słysząc diagnozy lekarskie i widząc jak w to maleńkie ciałko wkutych jest wiele igieł podłączonych do urządzeń medycznych. Targał nami lęk i w sercu rodziły się pytania, czy Mikołaj będzie żył? Pocieszeniem było to, że Mikołaj w szpitalu został ochrzczony. Kiedy Mikołaj kończył pierwszy miesiąc życia, lekarz poinformował nas, że konieczny jest jeszcze zabieg na serduszku. To nasze maleństwo przewieziono ze szpitala w Bielsku Białej na oddział kardiologii dziecięcej do Opola. Zabieg udał się. Byliśmy już silni duchem, bo wtedy prawie od trzech tygodni gorliwie odmawialiśmy w cztery osoby ( ja, dwie siostry i szwagierka), trzy części różańca świętego tzw. Nowennę Pompejańską zwaną też: Nowenną nie do odparcia. Czułam, że Królowa Różańca Świętego z Pompei czuwa i pochyla się nad naszym syneczkiem leżącym w inkubatorze. Znakiem dla nas, że Maryja słyszy naszą modlitwę, był dzień, w którym skończyliśmy część błagalną nowenny. Tego dnia lekarz poinformował nas, że nastąpił przełom i znaczna poprawa zdrowia Mikołaja. Po zakończeniu Nowenny Pompejańskiej, w duchu wiedzieliśmy, że nasz maleńki syneczek wróci do domu. W ogóle nie choruje. Waży ponad 7 kilogramów, dobrze się rozwija. Jest dzieckiem pogodnym i wesołym. Ogromnie radujemy się naszym synkiem.
Chociaż Pani doktor powiedziała, że jest to sukces medycyny, my jednak wiemy, że to Pani Różańcowa ratowała.
 Dziękujemy Pani Pompejańskiej za wstawiennictwo i uproszenia u Pana Jezusa, cudu życia dla naszego syna Mikołaja.
Jesteśmy w posiadaniu pełnej dokumentacji lekarskiej, z której wynika w jakim ciężkim stanie znajdował się syn po urodzeniu. 
sierpień, 2008 r.
 
Joanna i Krzysztof - rodzice Mikołaja