kamera on-line

Homilie » 2.02.2010 - homilia ks. Jana Henczela

 

Homilia wygłoszona2 lutego 2010r. na  Kaplicówce w Skoczowie.
Homilie wygłosił ks. Jan Henczel z parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Katowicach.

Drodzy bracia w kapłaństwie.
 Drodzy bracia i siostry w kapłaństwie powszechnym wiernych  na mocy przyjętego chrztu i bierzmowania. Błogosławieni, którzy słuchają słowa Bożego i  zachowują je w swoim sercu. Nie jest to jedyne błogosławieństwo, jakie wypowiedział Bóg pod adresem Maryi. Na kartach  Ewangelii możemy przeczytać jeszcze inne błogosławieństwa, na przykład, podczas nawiedzenia świętej Elżbiety. Bóg przez Jej usta wypowiedział: Błogosławiona jesteś, która uwierzyłaś, że spełnią Ci się słowa wypowiedziane przez Pana. Wiele razy słyszeliśmy to stwierdzenie, jakże głębokie, że Maryja wiernie zachowywała słowo Boże i rozważała je w swoim sercu. My też, jesteśmy wszyscy zaproszeni do tego, aby zatrzymać słowo Boże i rozważać je w swoim sercu. Dlaczego mamy zachować i rozważać Boże słowo? -  właśnie dla tego, by rozważając Boże słowo, wciąż na nowo odkrywać prawdziwego Boga, bowiem istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że człowiek ułoży sobie Pana Boga według własnego widzimisię, Boga wygodnego, Boga niewymagającego i bolesne jest, że takiego Boga tworzą ludzie, którzy uważają się za pobożnych katolików. W brew pozorom, pogaństwo nie upadło, tylko zmieniło swoje oblicze, zmieniło bogów i zmieniło sposoby oddawania czci tym bogom. Zawsze dawniej i dzisiaj, zaczyna się ono wraz z odrzuceniem Bożego planu objawionego w Jezusie Chrystusie. Nie trzeba chyba nikogo z obecnych przekonywać, co do tego, że w obecnych czasach pogaństwo stało się wyjątkowo groźne, ogólnie rzecz biorąc, występuje ono w dwóch postaciach;
pogaństwo na zewnątrz kościoła i pogaństwo wewnątrz kościoła. O pogaństwie wewnątrz kościoła, wypowiedział się kardynał Joseph Ratzinger, obecny papież Benedykt XVI: Wzrasta pogaństwo bez przerwy w samym centrum kościoła i grozi zniszczeniem go do wewnątrz. Kościół Katolicki, staje się, niestety kościołem pogan, którzy nazywają się jeszcze katolikami czy chrześcijanami, ale myślą i postępują po pogańsku.  Przyjęli podobne postawy, wzorce, wartości i styl życia ludzi kierujących się tylko duchem tego świata, czynią to wbrew słowom świętego Pawła: Nie bierzcie wzoru z tego świata, oraz świętego Piotra: Nie kierujcie się do waszych żądz. Kwestionują podstawowe prawdy wiary, doprowadzili samych siebie do osłabienia poczucia godności człowieka, do zaniku poczucia grzechu. Ich życie przenika konsumpcjonizm i erotyzm, prymat mieć nad być! Godząc się na aborcję, eutanazję i doświadczenia na ludzkich embrionach. Odrzucają kościelną naukę o pożyciu seksualnym i wierności małżeńskiej.
 Najmilsi w Chrystusie. Od samego początku Chrystusa otaczali wrogowie.   Słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii, że oto Ten, przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu. Faryzeusze i uczeni w piśmie nie przepuścili okazji, by zadawać  Jezusowi podchwytliwe pytania, by wystawiać Go na próbę, a przecież widzieli znaki i cuda, których dokonywał Jezus. Widzieli jak uzdrawiał, jak wyrzucał złe duchy. Słyszeli świadectwo ludzi, których Jezus dotknął, przemieniając ich życie, a jednak nie dali się przekonać. Nawet w rodzinnym Nazarecie nie został Jezus przyjęty. Czy zmieniło się wiele od czasów Jezusa? W jednej z katolickich gazet, nie tak dawno, można było wyczytać, następującą refleksję o religijności naszych czasów. W starej chrześcijańskiej Europie na Boga nie ma już zbyt wiele miejsca, nie pasuje On do obecnych czasów, nie pasuje do ery komputerów, szybkich samochodów, zmiennych kursów walut, pozostaje tylko dodatkiem do życia. Jest taką kulą u nogi. Jan Paweł II,  a także obecny papież,  niejednokrotnie zwracali uwagę, że niektórzy współcześni żyją tak, jakby Boga nie było. Gorzkie słowa, ale niestety prawdziwe, bo dzisiaj spotykamy się z przedstawianiem Pana Boga jako mało wymagającego, rozmytego, jako pewną siłę New Age. A jakże modne jest krytykowanie kościoła. Opowiadał mi pewien kapłan, że uczestniczył w takim pikniku,  takie ognisko w starym stylu, gdzie potem wszyscy równo śmierdzą dymem. W tym towarzystwie nie wszyscy wiedzieli, że jest wśród nich kapłan. Przykład adekwatny do roku kapłańskiego. Kiedy wyczerpały się przy ognisku tematy o interesach, rozmowy zeszły na kościół i kapłanów. Opowiadał mi,  występujący wtedy incognito kapłan, co ja się wtedy na wysłuchiwałem. Oczywiście wszystko odbywało się w stylu, opowiadała mi jedna moja znajoma, że słyszała, jak jedna jej znajoma,  i tak dalej... A wszystkie te opowieści odbywały się w obecności dzieci,  i opowiada ten kapłan, że nie wytrzymał i zapytał w końcu, a pan jest wierzący? Ależ oczywiście, a pani? Ależ oczywiście, a wy? Ależ oczywiście, co za pytanie, a czy dzieci, przy których toczycie te opowieści, chodzą na religie? Ależ oczywiście, w tym roku pójdą do pierwszej komunii świętej. A dla czego pan pyta, może pan uczy religii? Tak. A właściwie, to w tym momencie powiada ten kapłan, że ogarnął go wielki żal, jak tu uczyć o Bogu, o kościele, jeśli dzieci z ust swoich rodziców słyszą takie okropne niedorzeczności, jak uczyć religii, jeśli z ust pierwszych katechetów jakimi są rodzice, padają takie stwierdzenia, jak dzieci zachęcić dzieci do chodzenia do szkalowanego przez ich rodziców kościoła. I jeszcze inny obraz. W pewnej parafii matka przychodzi w sprawie chrztu dziecka i już w progu pyta: czy ksiądz ochrzci moje dziecko? A dlaczego pani pyta? Bo my z mężem nie mamy ślubu kościelnego, lecz się kochamy. Kapłan próbuje nawiązać jakąś rozmowę, lecz ta rozmowa zostaje brutalnie ucięta, ja tu przyszłam załatwić chrzest, a nie słuchać morałów, potem dziecko samo wybierze kim będzie. Ta matka przyszła załatwić chrzest, a nie nawrócić się.  Iluż naszych braci i sióstr przyklęka przy kratkach konfesjonału, aby załatwić spowiedź, bo się coś urodziło, bo ktoś umarł, bo ktoś się żeni i to jest najmilsi, pogaństwo wewnątrz kościoła, to jest to wewnętrzne niebezpieczeństwo zagrażające kościołowi. Co możemy zrobić? Żeby nie przedłużać, posłużę się obrazem, jakim posłużył się w swoich kazaniach ojciec Raniero Cantalamessa,  kaznodzieja domu papieskiego. Jeśli do kogoś przyjdzie niezapowiedzianie ów jakiś gość, to gospodyni wpuszcza go do pokoju, w którym panuje porządek, w którym wszystko jest na właściwym miejscu, w którym wszystko jest poukładane, pościerane kurze i tak dalej... A ta gospodyni, kontynuuje ojciec Raniero, zamyka drzwi do innych pomieszczeń i wysuwa z tego następujący wniosek, otóż z Panem Bogiem należy postępować akurat odwrotnie, należy Boga wpuścić tam, w te sfery życia, gdzie panuje bałagan, po to, aby je uporządkował. Takie spotkanie z Bogiem, odmieniło życie wielu ludzi, a najlepszym przykładem jest hagiografia, jak napisano w dziejach apostolskich: Szaweł dyszał rządzą zabijania uczniów pańskich, spotkanie z Chrystusem pod Damaszkiem, odmieniło jego życie, tak odmieniło jego życie, że stał się Apostołem Narodów, a pod koniec swojego życia w liście do Galatów pisze takie słowa: nie daj Boże, bym musiał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa. Na zadanie domowe proponuję sięgnąć do IV rozdziału Księgi Rodzaju :Pan zapytał Kaina, dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura, przecież gdybyś dobrze postępował twoja twarz była by pogodna, jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech waruje u wrót twoich, łasi się o ciebie, a ty przecież masz nad grzechem panować!
. Najmilsi odkrywać prawdziwego Boga i ukazywać go innym, to nie jest proste, to pójście za Chrystusem, to krzyż, a kto chce pójść za mną, niech naśladuje mnie, niech zaprze się samego siebie, niech Maryję weźmie za swoją Orędowniczkę, Pośredniczkę i Matkę Nieustającej Pomocy, którą w tym miejscu czcicie jako Matkę Bożą Różańcową, Pompejańską. Amen.